Już w najbliższy weekend Anderson Silva ponownie stanie do walki na gali UFC 208, a jego przeciwnikiem będzie Derek Brunson.
Silva wie to i owo o wielkich wygranych, ponieważ to do niego należy rekord największej liczby obron tytułu mistrzowskiego, a było ich równo 10. W okresie sprzed paru lat był nie do powstrzymania. Anderson poznał również gorzki smak porażek na przestrzeni ostatnich czterech walk.
Podczas konferencji telefonicznej Anderson Silva powiedział mediom, że powrót do poziomu jaki prezentował odnosząc sukces nie jest już czymś za czym będzie dążył.
— Zwycięstwa w moim życiu, w twoim życiu i życiu wszystkich są ważne. Myślę, że o wiele bardziej ważne w moim życiu jest teraz bycie szczęśliwym i móc szczęśliwie pracować. Walczyłem bardzo długo w swoim życiu i ciężko pracowałem walcząc w UFC. Zmieniłem nieco swoje cele. Skupiłem się na rodzinie i innymi pracami poza UFC. Uważam, że teraz nie jest dla mnie najważniejsze ile walk przegrałem lub zwyciężyłem. Wkładam to po prostu swoje serce i daję z siebie wszystko.
„The Spider” wciąż jest mocnym zawodnikiem i chociaż jego ostatnia wygrana walka, to ta ze Stephanem Bonnarem z 2012 roku, to nie ma jeszcze powodu, by mówić o czarnej rozpaczy. Na papierze ostatnie walki nie wyglądają najlepiej, ale trzeba też ocenić jaki przebieg miały te pojedynki. W styczniu 2015 roku Silva wygrał z Nickiem Diazem przez decyzję jednak później wynik zmieniono na nierozstrzygnięty z powodu wpadki dopingowej obydwu zawodników.
Kiedy Silva wrócił z rocznego zawieszenia, dostał walkę z Michaelem Bispingiem. Silva trafił Bispinga latającym kolanem przez co Anglik zaliczył nokdaun. Zdania co do wyniku walki są podzielone, ponieważ wielu uważa, że to Anderson wygrał pojedynek jednak sędziowie przyznali zwycięstwo Bispingowi przez decyzję.
Nadchodząca walka będzie dla Andersona Silvy 43 zawodową walką w MMA.