Mistrzyni Weili Zhang nie jest już jedyną zawodniczką z Chin, która rządzi w dywizji słomkowej, ponieważ jej rodaczka Yan Xiaonan z walki na walkę udowadnia, że coraz bardziej zasługuje na walkę o pas.
Zawodniczka z Pekinu, Yan Xiaonan (12-1 MMA, 5-0 UFC) ogłosiła po zwycięstwie nad Brazylijką Claudią Gadelhą (18-5 MMA, 7-5 UFC), że jest poważną pretendentką do tytułu wagi 115 funtów ze swoją największą jak dotąd wygraną w karierze na gali UFC Fight Night 182.
Xiaonan po trudnej pierwszej rundzie, zebrała siły w dwóch kolejnych rundach, aby uzyskać przewagę nad byłą pretendentką do tytułu Gadelhą i zgarnąć zwycięstwo. Było to 11. z rzędu zwycięstwo dla Xiaonan i 6. wygrana w UFC, co jest najdłuższą serią zwycięstw w tej dywizji.
Gadelha zawsze była znana z szybkiego tempa walki oraz wywierania presji i nie inaczej było w sobotnią noc. Gadelha kontrolowała tempo w pierwszej rundzie. Brazylijka zdobyła dwa obalenia i była zdecydowanie lepsza w klinczu w stójce. Jednak po drugim obaleniu w ostatniej minucie rundy, Xiaonan zaatakowała z dołu solidnymi łokciami. I choć to nie wystarczyło, aby zyskać przewagę, to jednak pokazało, że nie zamierza łatwo odpuszczać.
Druga runda była już pod dyktando Xiaonan. Zdominowała rywalkę zadając mocne ciosy i odpowiadając kontrami na pojedyncze uderzenia Gadelhy, gdy ta zaczęła słabnąć.
Było jasne, że walka jest wyrównana i że rozstrzygająca będzie trzecia runda. Gadelha zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby zdominować Xiaonon w klinczu, kiedy tylko mogła, ale niewiele z tego wynikało. Sędzia Jason Herzog zarządził restart w ostatniej minucie, a Xiaonan był dużo bardziej aktywną zawodniczką zadającą cios za ciosem, co mogło być decydującym momentem walki.
Yan Xiaonan miała dużą przewagę nad Gadelhą w znaczących ciosach w trakcie walki 63-33. Wszystkie sześć zwycięstw Xiaonan w UFC, to wygrane przez jednogłośne decyzje. Gadelha miała za sobą dwa zwycięstwa i w ciągu ostatnich sześciu walk uzyskała bilans 3-3.
Yan Xiaonan pokonała Claudię Gadelhę przez jednogłośną decyzję (29-28, 29-28, 29-28).