Meksykanin opowiada jak z jego perspektywy wyglądały ostatnie dni współpracy z największą organizacją MMA na świecie.
Zawsze duże emocje wzbudza fakt, gdy mocny zawodnik opuszcza organizację MMA skupiającą większość spośród czołowych zawodników na świecie. Nie inaczej było w przypadku Yaira Rodrigueza (10-2, 6-1 w UFC), który rozstał się z UFC – podobno – po odmówieniu przyjęcia dwóch propozycji walk na galę UFC 227.
We wczorajszym odcinku The MMA Hour Meksykanin tłumaczył jak sytuacja wyglądała z jego perspektywy, a chyba nie jest zaskoczeniem, że jego słowa nie są zbieżne z tym, co o sprawie już wiemy z innych źródeł.
Początkowo 25-latek poruszył wątek, iż był gotowy do walki w lutym jednak został z niej wycofany.
Rozmawiałem z Seanem Shelbym i powiedziałem mu, że mogę walczyć z Joshem Emmettem w lutym w Orlando i być w walce wieczoru UFC on FOX 28. Akceptowałem to. Później dowiedziałem się, żę Josh Emmettem nie zaakceptował tej walki lub nie wiem czy UFC chciało mi dać to dać lub cokolwiek. Później zostałem zastąpiony przez Jeremy’ego Stephensa. Jeremy wziął tę walkę.
Później, po tym wszystkim, usiedliśmy z UFC i rozmawialiśmy o kilku innych przeciwnikach. Rozmawiałem z Seanem Shelbym i on powiedział mi:” Co myślisz obecnie?” Odpowiedziałem, że zasługuję minimum na przeciwnika z TOP10. Nie ma znaczenia co się stanie. Myślę, że zasługuję na przeciwnika z TOP10 choćby dlatego, że ja już się pokazałem w UFC. Mam rekord 6-1 w UFC. Nie wszyscy zawodnicy mają taki rekord. Wiem, że nadal jestem wschodzącą gwiazdą, ale wiem, że już dużo zrobiłem. Wiem ilu mam fanów i myślę, że nie muszę nikomu pokazywać, że się nie boję.
Rodriguez powiedział, że akceptował walki z Ricardo Lamasem i Zabitem Magomedsharipovem – z zastrzeżeniem, że za większe pieniądze.
Oni rzucili nazwisko Ricardo Lamasa, zgodziłem się. Zaakceptowałem walkę z Ricardo Lamasem, ale później dowiedziałem się, że on nie weźmie walki ze mną. Zdecydował się walczyć z Mirsadem Bekticiem. Wtedy, Zabit robił dużo szumu w mediach społecznościowych. Pomyślałem, ok, to świetnie. Widziałem duży potencjał tej walki. I to był mój błąd – jakiś tydzień po odrzuceniu walki przez Lamasa, Shelby zadzwonił do mnie i powiedział, że Lamas jest otwarty na walkę ze mną. Po tym jak prosiłem o zawodnika z TOP10 i oni mi tego nie dali, i gdy Lamas zamiast tego wziął walkę z Bekticiem, czułem się zawiedziony.
Zacząłem szukać walki z Zabitem, dla mnie miało to ogromny sens ze względu na stylistyczne zestawienie. Widzieliśmy duży potencjał do renegocjacji kontraktu. Były negocjacje mówiące, że jeśli chcą mnie z nim na gali UFC 227 to muszą zapłacić więcej, ponieważ od roku mówiłem o przeciwniku z TOP10. Ja nie wybieram przeciwników. Tylko mówiłem, że zasługuję na kogoś z TOP10. Kogokolwiek. Pytałem o Korean Zombie, ale powiedzieli, że nie jest gotowy nawet po tym jak na twitterze pisał, że chce walczyć z Edgarem.
Ja powiedziałem: dobra, zawalczę z Zabitem jeśli zapłacicie więcej, ponieważ rozumiem jak duża to gala, oni odmówili. Pomyślałem, jeśli nie chce mi zapłacić więcej za walkę w Los Angeles to dlaczego nie mi tej walki w Rosji, wtedy nie byłoby potrzeby negocjacji. Chcę go w Rosji, dlaczego? Ponieważ mnie wyzywał do walki.
Jak oceniacie postawę Yaira? Czy organizacja powinna się go pozbyć w takiej sytuacji?
ufc funkcjonuje coraz gorzej, co tu duzo opowiadac. Yair ma potencjal i walczy efektownie, co zlego ze chce kase nieco wieksza?