Czyli kto tak naprawdę zaliczył dobry występ a kto powinien się wstydzić.
Wygrani:
–Jim Alers i Alan Omer: Obaj dobrze zadebiutowali w UFC i pokazali, że nie przypadkiem zostali zakontraktowani przez największą organizację na świecie. Walkę niejedno głośną decyzją wygrał Alers ale i przegrany Omer nie musi się martwić o to, że może być zwolniony z UFC,
–Thales Leites: Przeżywa swoją drugą młodość. Od czasu ponownego zakontraktowania wygrał w UFC 3 pojedynki. Wczoraj w szybki i efektowny sposób rozprawił się z Trevorem Smithem,
–Ramsey Nijem: Po porażkach z Jamesem Vickiem i Mylesem Jurym przyszły dwie wygrane. Gołym okiem można zaobserwować poprawę umiejętności Nijema. Beneil pomimo tego iż był mocnym faworytem walki został pokonany już w I rundzie.
-Ryan LaFlare: Trzeba w końcu przyznać, że LaFlare staje się poważnym graczem dywizji półśredniej. Niepokonany w zawodowej karierze, 4 wygrane w oktagonie UFC z czego każda bez cienia wątpliwości. Czas na naprawdę mocnego przeciwnika. Może Stephen Thompson?
–Clay Guida: Jego tempo prowadzenia pojedynku nie podobało się Japończykowi. Dodatkowo zneutralizował jedyną drogę Kawajiriego do zwycięstwa czyli poddania. Pełna kontrola pojedynku i zasłużone zwycięstwo.
–Roy Nelson: Bardzo dobra postawa w walce z Nogueirą, zauważalnie lepsze poruszanie się w oktagonie. Jednak to nie zmienia faktu, że Nelson do titleshota już nie dojdzie ze względu na swój ograniczony arsenał z którym każdy sprawniejszy stójkowicz sobie poradzi.
Przegrani:
-Oglądający pojedynek Omielańczuk vs. Rosholt: Niestety Daniel słabo zaprezentował się w walce z amerykańskim zapaśnikiem. Swoim zmęczeniem dał niejako przyzwolenie Jaredowi na prowadzenie swojej nudnej gry.
–Trevor Smith: Przyszłość Trevora jest niepewna. Rekord 1-2 w UFC i 2-4 w ostatnich 6 walkach powodów do dumy nie daje. Do tego druzgocąca porażka na wczorajszej gali. Smith w UFC wygrał tylko z bardzo słabym Brianem Houstonem i teraz pewnie pożegna się z UFC.
–Antonio Rodrigo Nogueira: Niestety, chyba to już czas na to aby zawiesić rękawice na kołku. Ilość kontuzji jakie przebył daje o sobie znać i Antonio już nie jest i nie będzie taki jak kiedyś. Nie ulega wątpliwości, że jest legendą tego sportu i to chyba odpowiedni moment na emeryturę.