Po zwycięstwie Weili Zhang z Jessicą Andrade na UFC Fight Night 157 w Shenzhen i zdobyciu tytułu mistrzyni wagi słomkowej jako pierwsza zawodniczka z Chin w historii UFC, naturalnym pytaniem jest, kto będzie następną w kolejce po tytuł. Według byłej mistrzyni Joanny Jędrzejczyk, odpowiedź jest prosta, ponieważ uważa, że to powinna być ona.
Jędrzejczyk rozmawiała ostatnio z Igorem Marczakiem z Polsat Sport i powiedziała, że jej kontrakt na walkę z Michelle Waterson na UFC Fight Night 161 w Tampa w październiku przewiduje, że zwyciężczyni pojedynku otrzyma walkę o tytuł.
Oto co powiedziała Jędrzejczyk w kwestii kolejnej walki o pas i powrót na tron królowej dywizji słomkowej:
„Skupiam się na Michelle, chociaż od wygranej z Tecią Torres dostałam zapewnienie, że będę kolejną pretendentką. Są dziewczyny, które również na to zasługują. Zdecydowałam się na walkę z Waterson, gdyż nie chciałam czekać do lutego-marca na kolejne starcie. To dla mnie dobra walka na przetarcie. W kontrakcie mamy zapisane, że wygrana dostanie pojedynek o pas kategorii słomkowej. Walka o tytuł jest bliżej, niż nam się wydaje. Po zwycięstwie z Michelle 12 października mam nadzieję, że w pierwszym kwartale 2020 roku dostanę szansę powrotu na tron.”
Ze względu na porażkę Rose Namajunas z Jessicą Andrade i przerwę jaką chciała sobie zrobić była mistrzyni oraz porażką Jessici Andrade z Weili Zhang, pojedynek Jędrzejczyk vs Waterson wydaje się idealnym eliminatorem do walki o tytuł. Jednakże wielu fanów uważa, że o pas powinna zawalczyć teraz Tatiana Suarez. Suarez jest niepokonana w zawodowej karierze i ma pięć zwycięstw pod sztandarem UFC. Jednak sama zawodniczka mówi, że chce poprawić swoje umiejętności po tym, jak w swojej ostatniej walce trochę się namęczyła z Niną Ansaroff. To z kolei otwiera drzwi dla Jędrzejczyk lub Waterson do walki o pas z mistrzynią Zhang.
Wracając do walki z Michelle Waterson, Joanną Jędrzejczyk przyznaje, że będzie to trudna rywalka przed którą czuje respekt. Jednocześnie między obydwiema zawodniczkami nie ma złej krwi.
„Bardzo trudna przeciwniczka. Była mistrzynią Invicty. Z walki na walkę pokazuje się z coraz lepszej strony. Gdy ja byłam mistrzynią, to była bardzo blisko walki ze mną. Przegrała wtedy jednak z Rose Namajunas. Waterson cały czas kręci się wokół czołówki. Udowadnia, że ciężko pracuje, rozwija się i poszerza wachlarz umiejętności. Jej stylem źródłowym jest karate. Bardzo dobrze pracuje z obu pozycji. Woli mieć prawą nogę z przodu, bo wtedy jest najbardziej dynamiczna. Nie sygnalizuje kopnięć. Jej kopnięcia frontalne na kolana powodują bardzo dużo kontuzji i będę musiała na to uważać. Ma bardzo dobry rzut przez biodro, taki typowy z judo. Później dobrze wychodzi jej kontrola w parterze. Dobrze się kręci. To jest walka komercyjna. Ja mam dużą rzeszę fanów w Stanach Zjednoczonych, ona również. To będzie starcie o to, która z nas kupi jeszcze bardziej serca kibiców. Na pewno nie będzie złej krwi. Dla nas ogromnym wyróżnieniem jest fakt, że to będzie walka wieczoru. W UFC jest ponad 500 zawodników i nie każdy ma możliwość walki w main evencie.
[…] Każdy kojarzy mnie z walk, a ja nie jestem osobą agresywną w życiu codziennym. Jeżeli chodzi o pojedynki, to wiadomo, że jest to biznes. Musi być trochę złości sportowej. W przeszłości były takie rywalki jak Valerie Letourneau czy Claudia Gadelha. One cały czas wbijały mi szpilki i próbowały wmówić, że jestem słabsza. Ja twardo stałam i pokazywałam im, że się mylą. Nie żałuję tego, choć muszę też dodać, iż nigdy nie dawałam się sprowokować. Jeżeli pojawi się przeciwniczka, która będzie chciała zagrać ze mną w gierkę psychologiczną, to tak też się stanie. Poza przygotowaniem fizycznym siła mentalna jest równie ważna. My z Michelle mamy dobre relacje, ale wiadomo, że nie z wszystkimi zawodniczkami się lubię.”
Cały wywiad z Joanną Jędrzejczyk można przeczytać tutaj.