Kiedy jeden z najlepszych zawodników na świecie wraca po długiej przerwie, wszyscy oczekują znakomitej walki i być może szybkiego skończenia.
Kiedy Jon Jones uporał się ze swoimi osobistymi problemami i przystąpił do przygotować do pojedynku o odebrany, ale nie utracony w walce pas mistrza wagi półciężkiej z Danielem Cormierem, wszyscy mieli ogromne oczekiwania. Sam Jones podsycał emocje publikując zdjęcia i filmy z treningów na których widać było, że jest w znakomitej formie. Kiedy ogłoszono jego pojedynek rewanżowy na UFC 197 natychmiast pojawiło się setki tysięcy artykułów i komentarzy w serwisach i na forach MMA na całym świecie. To była jedna z najbardziej oczekiwanych walk roku.
Dramat przyszedł wraz z informacją, że Daniel Cormier doznał kontuzji nogi na trzy tygodnie przed walką i nie będzie w stanie zawalczyć z Jonem Jonesem na UFC 197. Organizacja podjęła decyzję, że nowym rywalem „Bonesa” będzie Ovince Saint Preux i obaj zawodnicy stoczą pojedynek, którego stawką będzie tymczasowy pas wagi półciężkiej. Środowisko MMA podzieliło się na dwa obozy, jedna grupa twierdziła, że walka z OSP będzie dla Jonesa dobrym wyzwaniem po długiej przerwie, a inni uważali, że ten pojedynek, to kompletny missmatch.
Dzisiaj, kiedy jest już po walce, sytuacja raczej się nie zmieniła i scena MMA wciąż jest podzielona. Powodem tego jest oczywiście to, jak wyglądała walka i jak zaprezentował się w niej Jon Jones wobec którego oczekiwania były olbrzymie. Trzeba powiedzieć od razu, że walka w żadnym wypadku nie była zła, ale fani oczekiwali, że Jones szybko skończy Saint Preux. Obaj zawodnicy zaczęli się rozkręcać w drugiej rundzie i praktycznie od początki walka toczyła się pod dyktando „Bonesa”. OSP miał kilka mocnych akcji jak chociażby mocny prawy, który mógł zakończyć walkę w drugiej rundzie. Im dalej w las, tym bardziej Ovince Saint Preux tracił siły i oddawał inicjatywę. Jones nie narzucał szaleńczego tempa lecz walczył tak, by wystarczało to na OSP. To wcale nie oznacza, że walczył nudno, a wręcz przeciwnie były ciosy, kopnięcia firmowe Jonesa czyli side/oblique kicks, łokcie i obalenia. „Bones” wydawał się kalkulować w tej walce wykorzystując taki arsenał jaki wystarczył na rywala. Ten arsenał spowodował złamanie lewej ręki Saint Preux.
Niektórzy twierdzą, że w tej walce widać było rdzę u Jonesa po tak długiej przerwie, ale on sam w wywiadzie po walce i na konferencji stwierdził, że w tym pojedynku pokazał tylko 20% swoich możliwości, a wszystko po to, by być gotowym do walki z Danielem Cormierem. W związku z perspektywą rewanżu, podejście Jonesa do walki z OSP w ten właśnie sposób ma sens. Nie narzucając szaleńczego tempa, nie naraził się na jakiś mocny cios kończący walkę (poza drugą rundą) lub kontuzję, a widząc, że wygrywa kolejne rundy nie miał presji i robił swoje.
„Jednej nocy (Michael) Jordan zdobył 60 punktów, a innej nocy 20 punktów. Jestem wdzięczny i chcę wygrywać”
Some nights Jordan scored 60 other nights he would score 20. I’m just going to be grateful and keep winning.
— Jon Bones Jones (@JonnyBones) 24 kwietnia 2016
Myślę, że w ogólnym rozrachunku lepiej będzie jeśli po walce na UFC 197 Jon Jones wyjdzie bez szwanku i będzie gotowy na starcie z Danielem Cormierem (kiedy wyleczy kontuzję) być może na UFC 200, a są na to spore szanse. To chyba najszybszy sposób na pojedynek Cormier vs Jones 2 na który wszyscy czekają.
„Dana White powiedział mi, że jeśli Jon Jones będzie zdrowy, a Daniel Cormier pomyślnie przejdzie badanie w poniedziałek, zostaną zestawieni na UFC 200.”
Dana White tells me if Jon Jones is healthy and Daniel Cormier is cleared on an MRI on Monday, they will headline 200.
— Brett Okamoto (@bokamotoESPN) 24 kwietnia 2016