Pomimo wcześniejszego związku z szefem Strikeforce, Scottem Cokerem i menadżerem Fedora Emelianenko, Vadimem Finkelschteinem – równie prawdopodobne jest podpisanie kontraktu z Bellatorem jak i inną organizacją.
Scott Coker jest przecież teraz szefem drugiej największej organizacji MMA jaką jest Bellator.
Według Finkelchteina, jego wcześniejsze problemy w kontakcie z szefem UFC, Dana Whitem nie przeszkadzają w ewentualnym przejściu Fedora Emelianenko do UFC.
„Uważam, że to nie ma żadnego znaczenia. Wiecie, Fedor nie ma złych stosunków z Dana Whitem lub kimkolwiek innym. Naprawdę nie wiem gdzie on będzie walczył. Czas pokaże. To zależy od tego, która oferta będzie najlepsza. On nie ma żadnych szczególnych preferencji, ale jestem pewien, że USA, Japonia, Rosja i inne kraje byłyby szczęśliwe móc przywitać u siebie Fedora. Fedor nie ma kontraktu z jakąkolwiek organizacją i nic go nie wiąże, więc myślę, że głupio byłoby nie rozmawiać z innymi organizacjami. On ma czas i szeroki wybór, więc może wybrać umowę z najlepszymi warunkami dla niego.”
Dana White zapytany niedawno o to, czy jest szansa podpisania kontraktu z Fedorem powiedział niewiele stwierdzając, że „wszystko jest możliwe i czas pokaże.” W przeszłości jednak relacje między Whitem i Finkelchteinem nie były zbyt dobre i raz szef UFC nazwał menadżera Fedora „Vadummy” (gra słów z imieniem Vadim (dummy=głupek) – przyp. red.) ponieważ zignorował największą umowę w historii na walkę z mistrzem wagi ciężkiej Brockiem Lesnarem. Według komentarzy tym razem Dana White może nie być tak bardzo zaangażowany w negocjacje i pozostawi to w rękach Lorenzo Fertitty.
Kiedy Emelianenko po 10-latach ciągłych zwycięstw przegrał z Fabricio Werdumem, White nie krył swojej radości i niejednokrotnie wypowiadał się krytycznie wobec Fedora, który nie chciał się sprawdzić w UFC.