Możliwe, że gdyby w grudniu 2014 Michelle Waterson obroniła pas mistrzowski, przedłużyłaby kontrakt z Invicta FC. Jednak utrata tytułu mistrzyni wagi atomowej skłoniła ją do przemyśleń na temat swojej kariery MMA.
Jej kontrakt wygasł po wygranej z Yasuko Tamadą we wrześniu 2014, jednak ponieważ z grudniowej gali wypadła Cris Cyborg z powodu kontuzji, Waterson podpisała przedłużenie kontraktu o jedną walkę i zmierzyła się z Hericą Tiburcio. Jeśli by wygrała, pewnie podpisałaby z promotorem dłuższy kontrakt. Zamiast tego postanowiła, że woli spędzić kolejne lata mierząc się z najlepszymi w UFC, zamiast znów ustawiać się w kolejce po pas Invicta. Rozpoczęła rozmowy z UFC i niedawno oficjalnie podpisała kontrakt z największym promotorem MMA na świecie. „Karate Hottie” będzie walczyć w wadze słomkowej, a debiutancką walkę stoczy z Angelą Magana na Ultimate Fighter 21 Finale.
„To zawsze był mój cel. Wiele kobiet nie sądziło, że kiedyś nadejdzie dzień, kiedy będą mogły walczyć pod szyldem UFC, zwłaszcza że Dana White długo twierdził, że UFC to nie miejsce dla kobiet.”
Waterson (12-4) walczyła już w wadze słomkowej, jednak największe sukcesy odnosiła w wadze atomowej. W trwającej 6 walk passie wygrywania pokonała w 2013 Jessicę Penne. Waterson uważa, że to dobry czas, żeby przeszła do wyższej wagi – zwłaszcza, że w UFC nie ma wagi atomowej.
„Nie przyjęłabym tej oferty, jeśli bym nie uważała, że sobie poradzę. Czuję się dobrze w tej wadze. Jestem już coraz starsza, mądrzejsza i większa, niż w czasach gdy ostatnio walczyłam w wadze 115 funtów. Myślę, że to dobry krok. Mogę jeść dobrze i zdrowo i mieć energię.”