Tyron Woodley nie jest zadowolony z obecnego stanu dywizji półśredniej i zapowiada nadchodzące zmiany wraz z jego powrotem do Oktagonu.
Tyron Woodley, który jest byłym mistrzem wagi półśredniej, nie walczył od czasu UFC 235 w marcu ubiegłego roku, kiedy to poniósł porażkę przez jednogłośną decyzję po dominacji Kamaru Usmana. Od momentu utraty tytułu, „Wybraniec” leczył kontuzje i siedział na uboczu zastanawiając się, co dalej.
Teraz, na gali UFC Fight Night 171 w Londynie, Woodley powróci do Oktagonu, aby zmierzyć się z Leonem Edwardsem w walce, która jak twierdzi, będzie początkiem jego powrotu na szczyt. Twierdzi, że musi „roz***ić wszystkich” i zacznie od Edwardsa, a skończy na odzyskaniu pasa.
Jednak według Woodleya, pokonanie takich przeciwników jak Edwards i Usman nie powiększy jego spuścizny i mówi, że jest to dla niego teraz sprawa osobista.
„Ta je**na dywizja stała się teraz taka słaba i zaczyna mnie to bardzo irytować. Naprawdę muszę wrócić i spróbować wszystkich roz**ać. Kto zarabia najwięcej pieniędzy w naszym sporcie? Nie mistrz Kamaru Usman… Jorge Masvidal, w końcu zarabia dobre pieniądze. Jest teraz na szczycie listy. Bracia Diaz i Conor McGregor. Niektórzy z tych ludzi nigdy nie mieli pasa. Kowboj Cerrone właśnie zarobił dużą wypłatę, ale nigdy nie był blisko tytułu mistrza w UFC.
Leon Edwards, Kamaru Usman, Colby Covington, żaden z tych facetów nie uczyni mnie tak wielkim, jak Carlos Condit, Robbie Lawler, jak Josh Koscheck, czy Dong Hyun Kim. Ludzie, którzy wpiszą moje nazwisko do ksiąg rekordów, to ludzie, których już pokonałem. To jest teraz sprawa osobista.”
Mocne postanowienie Tyrona Woodleya, który zapowiada rozprawienie się z kolejnymi rywalami w drodze po odzyskanie tytułu mistrza. Czy to mu się uda? Póki co, czeka go pojedynek z pretendentem do tytułu Leonem Edwardsem, który pokazał w poprzednich walkach, że jest groźnym przeciwnikiem.