Do walki o tymczasowy tytuł wagi lekkiej UFC pozostało już niewiele ponad dwa tygodnie, ale napięcie między Tonym Fergusonem i Kevinem Lee trwa już od dłuższego czasu i nic nie wskazuje na to, by miało się zmniejszyć.
Lee jest przekonany, że zleje Fergusona, a El Cucuy ma nadzieję, że to nie są tylko puste obietnice i liczy na to, że Lee rzeczywiście przygotował się na wojnę, której się spodziewa.
— Presja, tym właśnie pokonam Kevina Lee. Sprawię, że on się podda. Przetestuję jego kondycję. Uderzę go w brzuch i sprawię, że będzie sikał krwią. On powiedział: „Mam zamiar cię roz****ić”, ale nie słyszałem żeby mówił coś o sile fizycznej, albo że trenuje to, czy też robi wszystkie te rzeczy, aby się do tego przygotować.
— Jeśli więc mówisz to wszystko i robisz te wszystkie te wywiady, ale nie robisz nic z tych rzeczy, to masz ku***ski problem, dzieciaku. Teraz mnie wkurzyłeś, ale nie będę walczył w gniewie, bracie. Wewnątrz będę się uśmiechał, a ty będziesz się zastanawiał „Dlaczego ten facet nie jest zły?”, ponieważ wszystkie swoje nerwy i wściekłość wyładowałem uderzając w worek treningowy przygotowując się na walkę z twoim tchórzliwym dupskiem.
Po dwóch nieudanych próbach z Khabibem Nurmagomedovem nietrudno się domyślić, że Tony Ferguson chce wyrzucić swoje frustracje w walce z Kevinem Lee. Ferguson twierdzi jednak, że pozostawił gniew w swojej zacisznej siłowni Big Bear Gym, którą zbudował własnymi rękami.
Obydwaj zawodnicy mają imponujące serie zwycięstw i być może ta walka będzie czymś więcej niż pojedynkiem o tymczasowy tytuł wagi lekkiej. Aktualny mistrz Conor McGregor ma w planach powrót do Oktagonu, ale zapowiedział, że chce walczyć z Natem Diazem w trzeciej walce. Pewne jest, że ktokolwiek wyjdzie zwycięsko z walki na gali UFC 216, może za jakiś czas dostać szansę na największą walkę w życiu.