Tony Ferguson nie planuje przejścia na emeryturę po trzeciej z rzędu porażce na sobotniej gali UFC 262 w Houston.
„El Cucuy” przystąpił do walki z Beneilem Dariushem, chcąc odbić się po ostatnich porażkach z Charlesem Oliveirą i Justinem Gaethje. Były tymczasowy mistrz wagi lekkiej Ferguson (25-6 MMA) przed walką korzystał z pomocy legendarnego trenera Freddiego Roacha, a nawet trenował z byłym mistrzem wagi półciężkiej Georgesem St-Pierre.
Niestety dla Tony’ego Fergusona i jego fanów, Beneil Dariush wykorzystał sprytny plan walki i zdominował go w parterze przez większą część walki, zwyciężając przez jednogłośną decyzję (30-27 x3).
Po przegraniu trzech walk z rzędu, wielu fanów zastanawiało się, co w ogóle czeka Fergusona. Prezydent UFC Dana White zasugerował nawet, że „ojciec czas” w końcu dopadł wieloletniego pretendenta do tytułu wagi lekkiej, a początkowa reakcja Tony’ego po przegranej sprawiła, że wielu fanów myślało, że „El Cucuy” może zakończyć karierę.
Jednak w swoim najnowszym wpisie w mediach społecznościowych, Tony Ferguson zapewnił swoich fanów, że nie planuje zakończenia kariery.
„To jeszcze nie koniec Mcgavin. Ja to widzę tak, że to dopiero początek” – napisał Ferguson, cytując linijkę z komedii Happy Gilmore.
„Odejść na emeryturę i dać tym sk*****om spokój!? Nie, nie sądzę. Nie na mojej warcie… Teraz jestem wkurzony.”
Jeszcze większej goryczy tych porażek dodaje fakt, że Tony Ferguson nie wygrał ani jednej rundy w żadnej ze swoich ostatnich trzech przegranych walk. Jego ostatni sukces, to wygrana w czerwcu 2019 roku, kiedy to pokonał przez TKO weterana Donalda Cerrone w drugiej rundzie ich walki na UFC 238.