Amerykanin nie szuka wymówek po przegranej walce.
Przed walką z Liamem McGearym (11-0, 8-0 w Bellator), Tito Ortiz (18-12-1, 15-11-1 w UFC, 2-1 w Bellator) był sporym under dogiem jednak zapewniał, że jest w dobrej formie i ma za sobą jedne z najlepszych przygotowań. I faktycznie, 40-latek w pierwszych minutach sprawił pewne problemy mistrzowi ale ostatecznie poległ odklepując odwrotny trójkąt nogami.
Po walce Ortiz nie szukał wymówek i podkreślił klasę rywala.
Nadal liżę rany. Nie mogę nic odebrać Liamowi, walczył z najlepszym co mogłem dać. Poszedłem tam, walczyłem z nim ale on mnie złapał. Robiliśmy obrony przed trójkątami, wychodziłem z tych jego długich kończyn. Próbowałem wyjść ale on był lepszy.
Tito mówił też, że zamierza poświęcić trochę czasu rodzinie i odpoczynkowi.
Mam zamiar trochę się podleczyć. Nadal kocham trenować. Chcę być z moimi dziećmi i dziewczyną Amber, mam zamiar cieszyć się życiem i wygrać jakieś zawody wędkarskie.
Znalazło się też miejsce na ciepłe słowa w stronę organizacji Bellator.
W UFC na początku byliśmy jak rodzina ale później to przerodziło się w korporację. W Bellatorze jesteśmy rodziną.
Czy Tito zobaczymy jeszcze w klatce? Nie wiadomo ale nawet wiadomość o zakończeniu kariery nie byłaby sensacją, Amerykanin ma już 40 lat.