Jeden z najpopularniejszych zawodników MMA, były mistrz wagi półciężkiej UFC, Tito Ortiz nie zgodził się z zawodnikami, którzy założyli sprawę największej organizacji MMA na świecie. Słynny zapaśnik pochodzący z Huntington Beach zapaśnik obecnie walczy w organizacji Bellator, ale w przeciwieństwie do Cunga Le czy Nate’a Quarry’ego nie podpisał się pod protestem.
Co ciekawe Tito Ortiz niemal od zawsze miał na pieńku z prezesem największej organizacji MMA na świecie, Daną Whitem. Amerykanin jest znany z tego, że podczas wychodzenia do klatki nosił koszulkę ze skomponowanymi przez siebie napisami, zwykle kontrowersyjnymi. Jeden z napisów na jego koszulce był taki: Dana is my bo$$. Ponadto sam szef UFC utrzymuje, że chciałby zawalczyć z Ortizem w pojedynku bokserskim, bowiem Dana zanim zainteresował się UFC trenował boks i planował swoją karierę działacza sportowego właśnie z szermierką na pięści. Na szczęście dla całego środowiska fanów MMA dostrzegł potencjał w UFC, przekonał właścicieli kasyn, braci Fertitta, by zainwestowali miliony dolarów w UFC i teraz możemy niemal co tydzień oglądać walki w oktagonie.
Wracając już do Ortiza i pozwu sądowego wystosowanego przez byłych i obecnych zawodników UFC przeciw swojemu pracodawcy. Ortiz powiedział, że najlepiej dla tego pozwu będzie, gdy on nie będzie w nim uczestniczył. Ponadto chciałby utrzymać zawodowe stosunki z organizacją ZUFFA w przyszłości.
No to troche mnie zdziwila ta decyzja.
@sava9e a mnie nie, jak dobrze pamiętam Tito jest managerem (Cyborgowej)więc uważam, że nie opłacało by mu się walczyć i tym samym zamykać ostatecznie drzwi do interesów z największym potentatem w branży MMA. Jest głupkowaty ale nie skończonym głupcem.