25-latek o ostatniej walce i planach na przyszłość.
Thomas Almeida (21-1, 4-1 w UFC, #11 w rankingu UFC) do 29 maja mógł pochwalić się nieskazitelnym rekordem 21 wygranych pojedynków. Na UFC Fight Night 88 Brazylijczyk został znokautowany przez Cody’ego Garbrandta (1-0, 5-0 w UFC, #6 w rankingu UFC). Thominhas nie ukrywa tego, że porażka bardzo go zabolała i chce rewanżu.
To jest to czego chcę najbardziej. Nie ma dnia, w którym bym o tym nie myślał. Chcę walczyć. Używam tego jako motywację do cięższych treningów. Na początku nie było łatwo, ciężko było uwierzyć w to co się stało i jak to się stało. Głowa musi być we właściwym miejscu tak, więc wróciłem do treningów w poniedziałek żeby nie myśleć o złych rzeczach.
Tu chodzi o naukę. Nie mógłbym być tam i walczyć jak walczyłem. Przygotowuję nowy gameplan, zacznę to robić od teraz. Po pierwszym ciosie, który mnie naruszył powinienem uspokoić się i działać zgodnie z planem, ale wszedłem w wymianę. Zapomniałem o strategii, on jest niebezpiecznym uderzaczem. Muszę być spokojniejszy i bardziej zrelaksowany.
Almeida kolejną walkę chciałby stoczyć w swojej Ojczyźnie, na UFC Fight Night 100 przeciwko Bryanowi Carawayowi.
Ja naprawdę, naprawdę, naprawdę chcę walczyć w Sao Paulo. Chcę żeby UFC mnie tam umieściło. Moja przedostatnia walka odbywała się tak i było to coś wspaniałego. Nie mogę się doczekać zakontraktowania mi tam walki. Chce kogoś znajdującego się wyżej ode mnie w rankingu tak bym mógł wrócić do walki o titleshota. Może Bryan Caraway tak, bym mógł się sprawdzić w konfrontacji z nim, on ma dobre zapasy i jiu-jitsu. Chcę pokazać wszystkim i sobie, że jestem gotowy i, że ewoluuję w każdym aspekcie.