Brazylijczyk niezadowolony z przeciwnika w kolejnej walce.
Niedawno ogłoszono kolejny pojedynek z udziałem Thiago Santosa (21-7, 13-6 w UFC, #2 w rankingu UFC), Marreta na gali UFC 12 września zmierzy się z Gloverem Teixeirą (31-7, 14-5 w UFC, #5 w rankingu UFC). Brazylijczyk nie ukrywa, że nie jest to jego wymarzone zestawienie i czuje się trochę niedoceniany przez organizację.
„Glover Teixeira nie jest nazwiskiem, które chcieliśmy. Chcieliśmy rewanżu z mistrzem Jonesem lub walki o tymczasowy tytuł z Dominickiem Reyesem, ale kiedy UFC przechodziła przez tę nieokreśloną sytuację z Jonesem ja musiałem zrozumieć ich punkt widzenia. Od ponad roku nie walczyłem i jestem głodny powrotu. Po walce z Anthonym Smithem, Glover wspomniał moje imię i powiedział, że będzie walczył ze mną tak, więc UFC zaoferowało mi tę walkę a ja natychmiast ją przyjąłem.”
Santos i Teixeira trenowali m.in. w American Top Team i gymie Pedro Rizzo w Rio de Janeiro, ale nigdy się tam nie zeszli.
„Gdy przyjechałem do ATT to on dopiero co wyjechał, tak samo było u Rizzo. Gdy tam trenowałem, on mieszkał w USA, ale nawet jeśli trenowaliśmy w obu tych miejscach to będziemy walczyli. Taka jest nasza praca. Mam do Glovera sporo szacunku, nie tylko jako zawodnika, ale także jako człowieka. Myślimy tak samo, obaj jesteśmy profesjonalistami i mamy takie same marzenia.”
Thiago mierzy wysoko i liczy na kolejną szansę walki o pas w niedalekiej przyszłości.
„Nie ma znaczenia czy o tymczasowy czy nie, planuję walczyć o pas UFC ponownie przed końcem roku.”
Santos powróci do rywalizacji po ponad rocznej przerwie i poważnej kontuzji kolana, której doznał podczas przegranej walki z Jonem Jonesem na UFC 239. Przed tym starciem Brazylijczyk zanotował cztery z rzędu zwycięstwa pokonując m.in. Jimiego Manuwę i Jana Błachowicza.