W kolejnym odcinku naszej serii podopieczny Tomasza Drwala, mający za sobą dwa zwycięskie pojedynki, oba zakończone przez poddanie. Przed Wami dwudziestoletni walczący w wadze średniej Michał Bobrowski.
Biorąc pod uwagę dotychczasowe sukcesy, już posiadane umiejętności oraz trenowanie w jednym z najlepszych klubów MMA w Polsce po Michale można spodziewać się naprawdę świetlanej przyszłości.
Kontakt ze sportem zaczynał jak większość młodych ludzi od sportów drużynowych, jednak jak sam twierdzi nie był w tym najlepszy.
Sport był moją ulubioną formą rozrywki od małego. Próbowałem różnych dyscyplin, jednak ciężko było mi się w nich odnaleźć. No dobra mówiąc prościej byłem słabym: piłkarzem , siatkarzem itp… Dopiero gdy trafiłem na sale Taekwon-do odnalazłem się w tej dyscyplinie. A jako, że było mi mało to od razu chciałem spróbować innych sportów walki. Zacząłem trenować we wrześniu 2010 roku, w sportowym klubie Taekwon-do Tiger Dzierżoniów. Po 2 tygodniach doszło do tego trenowanie zapasów i Brazylijskiego Jiu Jitsu w Juniorze Dzierżoniów. Po kilku latach treningów i startów reprezentując różne kluby dotarłem do Mariusza Cieślińskiego.
Jak widać Szkoła Walki Drwala nie była jego pierwszym klubem, zaczynał w lokalnych sekcjach w rodzinnym Dzierżoniowie na Dolnym Śląsku. A jak tam trafił i co poza treningami tam robi? O tym opowiada już sam.
To dzięki współpracy z trenerem Mariuszem poznałem m. in. Tomasza Drwala. Było to na jednym z obozów które wspólnie prowadzili. Śmiało mogę rzec, że Tomasz Drwal zauważył mnie na obozie letnim. Starałem się jeździć na każdy jego obóz i nawet udało mi się przyjechać na parę dni na jego przygotowania do Świeradowa-Zdrój do Gali ProMMAC 1. We wrześniu 2014 r. trafiłem na kurs instruktora MMA do Szkoły Walki Drwala, było to jeszcze przed połączeniem z Fitness Platinium. Odbyłem dwudniowy kurs, po czym Tomek podszedł do mnie i powiedział mi, że widzi mnie jako instruktora u niego w nowym klubie, który ma otworzyć za kilka miesięcy. Zgodziłem się z miejsca i tak oto znalazłem się tutaj.
Jestem instruktorem sportów walki. Prowadzę codziennie zajęcia z Brazylijskiego Jiu Jitsu lub boksu tajskiego, w tym się specjalizuje. Od czasu do czasu zdarza się, że prowadzę zapasy, boks czy inne zajęcia w zastępstwie za któregoś z kolegów instruktorów. Dodatkowo prowadzę treningi personalne. Dziennie pracuje 2-3 godziny dzięki czemu mam czas na swoje dwa treningi dziennie. Atmosfera jest wesoła, zarobki nie najgorsze, więc uważam, że świetnie trafiłem.
Oczywiście dla sportowca najważniejsze są starty. Michał zaczął je dość szybko jak na zawodnika sztuk walki, bo w wieku 15 lat, do tego ledwie po 2 miesiącach treningów, mimo tego od razu z naprawdę dobrymi wynikami.
Mój pierwszy start był w listopadzie 2010 roku w Pucharze Polski w Taekwon-Do. Dzięki uprzejmości mojego pierwszego trenera Sebastiana Maniaka wystartowałem w kat. wiekowej 16-18 lat, a miałem wtedy jeszcze 15. Była to formuła light-contact Taekwon-Do . Zająłem drugie miejsce na 8 zawodników. Byłem wniebowzięty tym sukcesem i od razu dostałem dodatkowego kopa motywacyjnego do treningu. Zawody tak mi się spodobały, że nie mogłem doczekać się następnych.
W MMA pierwszy raz wystartowałem w grudniu 2011 roku na Pierwszych MP MMA zorganizowanych przez ALMMA. Ogromne wydarzenie, pojechałem tam się sprawdzić, pojechał również jako mój trener mój przyjaciel Krystian Chramęga. To było niezbędna ponieważ miałem 16 lat i bez opiekuna nie mógłbym zawalczyć. Przegrałem w pierwszej walce ale już 3 miesiące później odkułem się na innym turnieju MMA.
Przed rozpoczęciem walk zawodowych odnosił wiele sukcesów w zawodach amatorskiego MMA oraz w grapplingu. O jednym z takich startów i rozpoczęciu walk zawodowych opowiada w ten sposób.
Starty zawodowe były celem. Był to kolejny poziom wtajemniczenia w sportach walki, który trzeba osiągnąć aby stać się mistrzem. Zdarzały się sytuacje gdzie w amatorskich zawodach pokonywałem rywali mających zawodowe walki na koncie . W marcu 2014 r. pokonałem w formule MMA Full Contact Łukasza Borowskiego, a dwa tygodnie później miał on walkę wieczoru na PLMMA. Gdy w sobotni wieczór siedziałem i oglądałem gale i pochwaliłem się przed rodziną, że wygrałem ostatnio z tym panem którego widzą w telewizji to nie chcieli mi uwierzyć. To był już pierwszy sygnał aby przymierzać się do debiutu zawodowego. 3.05.2014, dzień przed egzaminem maturalnym pojechałem na turniej ALMMA do Wrocławia. Po przyjeździe okazało się, że mam jednego przeciwnika, którym był Mateusz Pogudz . Wygrałem balachą w pierwszej rundzie, co bardzo mnie ucieszyło. Po walce dowiedziałem się, że mój rywal legitymuje się zawodowym rekordem 4-3. Chciał rewanżu na PLMMA, odmówiłem gdyż ta walka nie miałaby dla mnie żadnego sensu. Po rozmowie z moimi trenerami Mariuszem Cieślińskim i Norbertem Warchołem podjęliśmy decyzję bym wystąpił na gali zawodowej w formule MMA. Chciałem walczyć zawodowo aby pokonywać coraz lepszych rywali, aby sprawdzać się z nimi. Lubię walczyć i będę to robił.
Debiut miał miejsce na gali Noc Góralskich Wojowników w Poroninie w sierpniu ubiegłego roku. Pokonał wtedy Sebastiana Chmielarczyka, także debiutanta, przez poddanie duszeniem trójkątnym. Podobnie zakończyła się druga walka z Adamem Knajblem w marcu tego roku – po dwóch minutach odklepał rywala balachą.
Chociaż swoich przeciwników w walkach profesjonalnych pokonywał w parterze i posiada purpurowy pas w Brazylijskim Jiu Jitsu w innych płaszczyznach walki czuje się równie komfortowo.
Nie mam ulubionej płaszczyzny ponieważ lubię każdy element walki tak samo. Ludzie kojarzą mnie z BJJ ponieważ tam miałem większe sukcesy, ale nigdy nie zaniedbywałem treningu różnych odmian kickboxingu i dlatego też dobrze potrafię prowadzić walkę w stójce. Zapasy również nie są najgorsze, w końcu mój pierwszy trener od parteru Norbert Warchoł, który uczył mnie przez 4 lata był zapaśnikiem, więc pochodzenie zobowiązuje.
Zapytany o dalsze plany nie chce zdradzać szczegółów dotyczących kolejnej walki, którą ma już zaplanowaną, jednak mówi troszkę o planach życiowych.
Co do walki to wiadomo, że wszystko nie długo będzie w mediach. A plany na przyszłość to walczyć, prowadzić moich podopiecznych – mam kilku dobrze prosperujących juniorów na zajęciach, którzy za kilka lat mogą być młodą siłą polskiego MMA. I studiować – w październiku zaczynam naukę na AWF Kraków.
Ciekawy zawodnik. Interesujace jest to, ze niby cwiczy u Drwala, a wygrywa przez poddania i specjalizuje sie w taju i bjj 🙂 Mam nadzieje, ze namiesza w polskim MMA 🙂
Super, że kontynuujecie cykl. Świetne artykuły