W dzisiejszym epizodzie cyklu Talent Fight24.pl przedstawiamy 24-letniego fightera z Wrocławia – Mateusza Głąba.
Nasz dzisiejszy bohater to młody zawodnik MMA z bogatą w osiągnięcia karierą w Taekwon-Do ITF (złote medale na wielu międzynarodowych imprezach, w tym zwycięstwo w Pucharze Świata) oraz krótszą, choć owocną przygodą z amatorskim MMA (Mistrz Polski w Ograniczonej Formule Senior w kategorii do 70kg), która niedawno przerodziła się w karierę profesjonalną.
Pochodzi z Krzepic niedaleko Częstochowy, ma 24 lata i z zawodu jest nauczycielem.
Mateusz w styczniu stoczył swoją pierwszą, wygraną w świetnym stylu walkę zawodową. Była ona szczególnie wyjątkowa, ponieważ w odróżnieniu do większości walk i zawodników musiał przed nią raczej nabrać jak najwięcej masy niż się jej pozbywać – wystartował w wyższej kategorii niż zwykle, a mimo to zdeklasował rywala.
Zanim jednak o ostatnich wydarzeniach, opowie nam trochę o swoich początkach ze sztukami walki. A zaczęło się to wszystko dzięki ulubionemu anime…
Mój kontakt ze sportem zaczął się już we wczesnym dzieciństwie, miło to wspominam i często opowiadam, bo to fajna historia. Jako maluch byłem bardzo żywym dzieciakiem, rodzice nie mało mieli ze mną kłopotów, trudno im było ujarzmić tę niepokorną naturę. W telewizji leciał wówczas Dragon Ball, jest to bajka mojego dzieciństwa, która bardzo mocno wpłynęła na mnie i moje życie. Mając 7-8 lat, zafascynowany SonGoku, chciałem być jak on i też trenować sztuki walki, by bronić świat przed złem. Prosiłem rodziców, żeby mnie zapisali na Kung-fu, jednak jako że pochodzę z małej miejscowości stanowiło to pewien problem. Najbliżej, w odległości 20km, znajdował się klub Taekwon-Do ITF HwaRang Kłobuck (obecnie Orient Kłobuck), gdzie od 1999r. wraz z dwoma kolegami ze szkoły i bratem rozpocząłem treningi u Sławomira Jaskóły i zakochałem się do końca w sportach walki. Z biegiem lat zdobywałem kolejne pasy, startowałem w zawodach i podziwiając starszych kolegów czekałem na moment, kiedy będę mógł startować w walkach. W międzyczasie miałem, jak większość chłopaków w naszym kraju, epizod fascynacji piłką nożną. Troszkę oddaliłem się od TKD , ale trenowałem jednocześnie obydwie dyscypliny. Na szczęście trener postawił sprawę jasno (albo-albo), wyjaśnił, czego ode mnie oczekuje i uświadomił mi, że mam duże szanse osiągnąć coś walcząc. Od tego momentu skupiłem się już wyłącznie na treningach Taekwon-Do.
Pierwszy klub nie był jedynym miejscem treningów, po pierwsze ze względu na przeprowadzkę na studia na Akademię Wychowania Fizycznego we Wrocławiu na kierunku Wychowanie Fizyczne, a po drugie aby stać się wszechstronnym zawodnikiem zdolnym walczyć w MMA musiał poszukać czegoś więcej.
Zacząłem trenować jak już wspomniałem w klubie HwaRang Kłobuck, który zmienił nazwę na Orient Kłobuck i z tym klubem byłem i jestem związany przez całą swoją zawodniczą karierę. Przychodząc na studia do Wrocławia przez okres 2 lat kontynuowałem starty w Taekwon-Do trenując w bardzo mocnym klubie WSKT Wrocław pod okiem Adama Alanowicza. Udało mi się dużo osiągnąć w TKD i uważam, że jest to fantastyczny sport, jednak już parę lat wcześniej, oglądając Jurasa, chciałem coś zmienić i sprawdzić się w mocniejszej formule, ale moi rodzice nawet nie chcieli o tym słyszeć. Już na studiach, początkowo w tajemnicy przed rodzicami, razem z moim przyjacielem zdecydowaliśmy się na treningi MMA we WroX Gym u Tomasza Skórkowskiego i był to strzał w dziesiątkę. Miałem okazję współpracować i trenować również z innymi trenerami i w innych klubach, jednak to były krótkie epizody podczas kampów czy wakacji. Aktualnie cały czas trenuję we WroX Gym i jest mi tu dobrze, mam świetnych trenerów i naprawdę mocnych zawodników, dzięki czemu sam staję się coraz lepszym fajterem!
Czym jednak byłyby treningi bez startów na zawodach i sukcesów na nich? A ich Mateusz ma na koncie ogromną liczbę. Po wielu startach w swojej rodzimej dyscyplinie przyszedł czas na MMA – początki nie były łatwe, ale dalsze efekty naprawdę imponujące.
Najwięcej sukcesów na swoim koncie, na chwilę obecną, odnotowałem w związku z walkami w Taekwon-Do ITF. Największym z nich jest zwycięstwo w Pucharze Świata (2012 w Brighton), poza tym dwukrotnie tryumfowałem w kategorii walk na Pucharze Europy i również dwukrotnie kończyłem na drugim stopniu podium. W swoim dorobku mam wiele medali zarówno ze startów juniorskich oraz jako senior na arenie krajowej i zagranicznej, stoczyłem bardzo dużo zwycięskich walk z zawodnikami z całego świata, zyskałem dzięki temu olbrzymie doświadczenie w młodym wieku. Pierwsze starty w amatorskim MMA były dla mnie ciężkie, musiałem wyeliminować wiele nawyków, zmienić całkowicie specyfikę walki oraz przygotowań. Na początku przegrywałem decyzjami, jednak motywowało mnie to do jeszcze mocniejszej pracy. Z biegiem czasu poprawiłem wiele elementów i zaczęły przychodzić zwycięstwa, zostałem Mistrzem Polski ALMMA, wygrałem też sporo innych mniejszych turniejów. Stoczyłem około 30 amatorskich pojedynków poprawiając swoje umiejętności i zdobywając doświadczenie w nowej dyscyplinie. W ramach treningów i przygotowań do walk startowałem także w Jiu Jitsu sportowym, gdzie na pierwszych zawodach otarłem się o strefę medalową Mistrzostw Polski wygrywając kilka pojedynków.
Mimo wielu lat treningów jednej płaszczyzny walki Mateusz jest zawodnikiem bardzo wszechstronnym, potrafi odnaleźć się w wielu sytuacjach i czuję się pewnie nie tylko w stójce trzymając rywala na dystans.
Od dziecka trenowałem TKD ITF, które charakteryzuje się dużą dynamiką i wykorzystywaniem kopnięć, w związku z tym najpewniej i najlepiej czuję się w stójce. Jestem bardzo dobrym strikerem. Stójka jest dla mnie i myślę, że dla wielu fanów bardzo widowiskowa, plastyczna, zmienna, wymaga niezwykłej sprawności, refleksu i szybkości. Nie oznacza to jednak, że lekceważę walkę w parterze. Dużo pracowałem i cały czas pracuję nad zapasami i parterem. Mam w klubie chłopaków, którzy walczą na bardzo wysokim poziomie w tych płaszczyznach i uważam, że w tym elemencie również jestem mocny i groźny, ponieważ dużą część swoich walk kończyłem właśnie przez poddania. Jestem młodym, ambitnym zawodnikiem, szybko się uczę, cały czas dużo trenuję i poprawiam wszystkie mankamenty, a techniki, które mi wychodzą szlifuję do perfekcji. Chcąc walczyć z najlepszymi i wygrywać w MMA nie można być zawodnikiem jednopłaszczyznowym. Może nie zabrzmi to skromnie, ale myślę, że udaje mi się połączyć w całość wiele technik, nie ograniczam się do wypracowania jednej skutecznej. Jestem bardzo przekrojowym zawodnikiem i równie pewnie czuję się w stójce, klinczu, walce zapaśniczej czy parterze, i to jest moim celem, do tego dążę, aby w każdej płaszczyźnie górować nad przeciwnikiem, i kończyć walki jak najbardziej widowiskowo, przed czasem, zarówno odklepując czy nokautując przeciwników.
W końcu nadeszła pora zawodowego debiutu. Okazja nadarzyła się dość niespodziewanie, gdy bez rywala na FEN 10 został Paweł Kordylewicz. Chociaż waga półśrednia nie była dla Mateusza naturalnym środowiskiem, to w obliczu takiej szansy podjął wyzwanie. I najprawdopodobniej w tej kategorii pozostanie, gdyż czuje się w niej świetnie, a po nabraniu kilku kilogramów nabitych w okresie po walce zrobiła się z niego prawdziwa bestia.
Długo czekałem na zawodowy debiut, który od dawna był moim marzeniem. Kiedy zadzwonił do mnie trener Tomek z informacją o propozycji walki zawodowej i to dla takiej organizacji jak FEN, byłem zachwycony i mimo iż walka była w wyższej kategorii wagowej (byłem wówczas w trakcie przygotowań do MP w kategorii -70kg) nie zastanawiałem się ani chwili i zgodziłem się na walkę. Do samej gali było mało czasu, dlatego moje przygotowania były skrócone i bardzo intensywne. W tym miejscu składam wielkie podziękowania dla moich sponsorów ( Dolnośląskie Centrum Terapii Manualne, MrOlimpia, PolishLody eltrox.pl P.H.U. Pater, Kubusiowy Zakątek, Pod Grzybkiem), bez których nie byłbym w stanie poświęcić się na tyle i w takim stopniu przygotować się do walki, co dzięki ich wsparciu stało się możliwe. Dziękuję również moim trenerom Tomkowi Skórkowskiemu i Romanowi Ziębie, którzy fantastycznie przygotowali mnie oraz taktykę na walkę. W związku z krótkim czasem, nie udało mi się zbudować masy mięśniowej, jednak nie czułem się w żadnym momencie walki słabszy od swojego przeciwnika. Mój zawodowy debiut odbył się 9 stycznia w Lubinie, to również było fantastyczne, gdyż w tym mieście mam wielu dobrych znajomych, którzy zjawili się w licznej grupie, aby mi kibicować. Ponadto Lubin znajduje się blisko Wrocławia, skąd przyjechali moi przyjaciele i koledzy klubowi, których doping i wsparcie bardzo mi pomogły. Walka przebiegła po mojej myśli, plan taktyczny sprawdził się niesamowicie, co również nie zdarza się zbyt często. Jestem bardzo zadowolony z tego pojedynku, kto oglądał wie, że była to mocna, dynamiczna walka, w której było wszystko, co piękne w tym sporcie nie brakowało walki w stójce, po której mój przeciwnik dwukrotnie upadł, była mocna walka w klinczu i ostatecznie pod koniec 3-ciej rundy poddałem go duszeniem trójkątem nogami. Paweł to niesamowicie mocny zawodnik i nie było łatwo, jednak przez wszystkie rundy udało mi się kontrolować walkę i zakończyć ją przed czasem, więc jestem mocno zadowolony z debiutu.
Dalsze plany nie są jeszcze jasno nakreślone, ale niewątpliwie ambitne.
Chciałbym przede wszystkim kontynuować zwycięską passę, walczyć z coraz to silniejszymi przeciwnikami, by w przyszłości zawalczyć o pas. Mam podpisany kontrakt z federacją FEN na kolejną walkę, bardzo chciałbym zawalczyć na gali we Wrocławiu i po wygranej przed własną publicznością przedłużyć kontrakt. Poza tym planuję w trakcie przygotowań wystartować w turniejach grapplingowych. Chciałbym, jeśli będzie taka możliwość stoczyć w tym roku jeszcze kilka dobrych walk.
Mateusz to młody, uzdolniony i bardzo ambitny zawodnik, z widowiskowym stylem walki i bardzo rozsądnym i dojrzałym podejściem do startów. Z pewnością warto będzie obserwować dalszy rozwój jego kariery, bo ma papiery, by osiągnąć naprawdę sporo.