Wraz z powrotem gal do kalendarza wracamy z naszym cyklem, w którym prezentujemy szczególnie utalentowanych zawodników. Tym razem na tapetę bierzemy uczestnika jednej z edycji programu MMAster, uczestnika gal FEN i TFL, Grzegorza Szulakowskiego, trenera i zawodnika Solo Team Namysłów.
Zwykle zawodnicy rozpoczynają swoją przygodę ze sportami walki dzięki rodzicom, którzy zaprowadzają dzieciaki na treningi. Nieco inaczej było z Grzegorzem, który już od małego miał wielki wzór do naśladowania:
„Swoją przygodę ze sportem zacząłem wiele lat temu. Na pierwszy trening zapaśniczy zaprowadził mnie mój sąsiad, dwukrotny mistrz Europy, mistrz świata i uczestnik olimpiad, Krystian Brzozowski. Sam nie byłem grzecznym dzieckiem, ale z czasem i to się zmieniło. Jak powszechnie wiadomo, sport kształtuje charakter człowieka. Mi sport pomógł wyjść z ulicznych brudów.”
Po raz kolejny okazuje się, że sport potrafi ratować życie, o czym najlepiej świadczy chociażby przykład zawodnika UFC, Iana McCalla. Przejdźmy jednak już do spraw związanych z przebiegiem sportowej kariery bohatera naszego artykułu. Jak to się stało, że trenując pod okiem Olimpijczyka, Mistrza Świata młody człowiek zmienia dyscyplinę na nowe i nieznane MMA?
„Zapasy trenowałem w jednym z najlepszych klubów w Polsce, Orle Namysłów. Moja przygoda zapaśnicza trwała siedem lat, po czym postanowiłem zmienić dyscyplinę. MMA po prostu bardzo mi się spodobało, to była po prostu miłość od pierwszego wejrzenia, czy może raczej od pierwszego treningu i pierwszej obejrzanej walki.”
Kolejnym przełomowym etapem w karierze 'Szuliego’ był udział w telewizyjnym show 'MMAster’. Zawodnik z Namysłowa razem z kilkunastoma innymi fighterami postanowili wziąć dział w programie, który miał być podobny do popularnego reality show produkowanego przez UFC 'TUF’. Wyszło jak wyszło, ale jak samą przygodę z programem, o którym uczestnicy nie wypowiadają się w samych superlatywach, wspomina Szulakowski:
„Powiem tak… sam udział w programie było to męczące uczucie. Jeździliśmy w kółko kręcić te same sceny po kilka razy. Można powiedzieć, że wszystkie te zabiegi były robione pod publikę, ale muszę przyznać, że to była jakaś przygoda w moim życiu. Tak naprawdę po wzięciu udziału w MMAsterze moja kariera nabrała rozpędu.”
’Życie, życie jest nowelą’ jak śpiewał pewien znany wokalista, który śpiewał również o lubiących brąz dziewczynach. W życiu jak wiadomo bywa różnie, raz lepiej, raz gorzej. Coś jednak w życiu robić trzeba, a Grzegorz postanowił poświęcić się sportowi. Jest zawodnikiem i trenerem klubu Solo Team Namysłów. Jak idzie mu łączenie pracy trenera i zawodnika odpowie najlepiej on sam:
„Myślę, że jak do tej pory łączenie funkcji trenera i zawodnika wychodzi mi naprawdę dobrze, jednak nie mi to oceniać. Moi podopieczni odnoszą już sukcesy amatorskie. Akurat przygotowujemy się do kolejnego startu w Amatorskiej Lidze MMA. Łączę ich przygotowania do startu na ALMMA z moimi przygotowaniami do walki na ICW. Przeważnie trenuję z chłopakami z mojego klubu, ale zdarza mi się wyskoczyć również gdzieś do innego miasta. Wpadam na treningi do Boi Team Wrocław czy Forca Brava Opole. Ostatnio spędziłem nieco czasu trenując w Spartakus Team Zakopane. Trzeciego września wyruszamy na treningi do Tajlandii, by szlifować boks tajski. Trenuję każdy aspekt MMA, nie pomijam również treningów siłowo- wytrzymałościowych.”
Mimo, że polskie MMA zagościło w domach Polaków i można powiedzieć, że się nawet zadomowiło, wciąż nie można mówić o zjawisku fightera na pełen etat. Szulakowski mimo niewielu walk na koncie ma już nieco doświadczenia i widział ewolucję sportów walki na przestrzeni lat.
„Polskie MMA znajduje się na naprawdę wysokim poziomie sportowym. Bez cienia przesady można powiedzieć, że z dnia na dzień jest coraz lepsze. Coraz więcej Polaków walczy w największej organizacji na świecie i co najważniejsze, z dobrym skutkiem. Jak najbardziej jest to profesjonalny sport, ale tylko dla profesjonalistów, którzy mają równo pod sufitem. Jedna rzecz mnie denerwuje w polskim MMA. Od czasu, gdy telewizja zaczęła pokazywać walki, coraz więcej dziwnych ludzi pcha się każdym możliwym wejściem do walk. Mam na myśli ludzi typu Michaela Piszczka, o którym nic chyba więcej nie muszę mówić. :)”
Niemal każdy, kto czyta ten artykuł, ma swojego ulubionego zawodnika, czy idola, na którym się wzoruje. Jak zwykle w naszych artykułach zapytaliśmy bohatera 'Talentu Fight24′ o jego ulubionego fightera:
„Przy okazji tego pytania pragnę podkreślić, że nie mam wzoru do naśladowania. Chcę po prostu zdobywać szczyty i pokazać wszystkim, że samouk może dojść na samą górę ciężką pracą i wytrwałością. Moim ulubionym zawodnikiem jest obecnie przebywający na urlopie, Georges St Pierre.”
Jakie są więc najbliższe plany naszego bohatera, poza pobytem w Tajlandii?
„Jeśli chodzi o ten rok, to chciałbym zakończyć go zwycięstwem, pokonując Macieja Linke na gali ICW 2, a w styczniu chciałbym zdobyć mistrzowski pas tej organizacji. Jeśli chodzi o dalekosiężne plany, to nie jestem oryginalny, czyli chciałbym znaleźć się w organizacji zrzeszającej najlepszych zawodników MMA na świecie, UFC.”
W rozmowie, jaką kiedyś przeprowadziłem z mistrzem PLMMA w wadze lekkiej, Adrianem Zielińskim usłyszałem, że jeden z jego klubowych kolegów jego potyczkę z Maciejem Linke porównał do starcia z Kazushim Sakurabą. Czy w przypadku Grzegorza jest podobnie?
„Porównać Linke… Nie ma porównania, nigdy nikogo nie porównuje do kogoś. Dla mnie każdy zawodnik jest zawodnikiem. Jeśli nasze drogi krzyżują się w klatce, to zarówno ja, jak i on chcemy wygrać, nie ważne jakie ma nazwisko. Nie umniejszam umiejętnościom moich rywali i nie lekceważę żadnego rywala. Maciej Linke to utytułowany zawodnik, którego darzę wielką sympatią.”
Suplementacja jest obowiązkowa u sportowców. Zawodnicy MMA nie zapominają o tej zasadzie, a do nich zalicza się również Szulakowski. Co jeść i chlać, aby mocniej lać? Oto przepis, jaki stosuje Grzegorz w osiągnięciu tego celu i jak sam mówi, nie ma okresów roztrenowania:
„Roztrenowanie? Walka może się trafić w każdej chwili, więc nie ma czasu na roztrenowanie. Trenuję codziennie, nawet dwa razy. Jestem w formie 365 dni w roku, 24 godziny na dobę. Z splementów stosuje naturalnie aminokwasy i czasami również dokładam przedtreningówkę High Kick. Wiadomo: witaminki, kolagen, żelazo to ważny aspekt w sportach siłowo- wytrzymałościowych.”
I tym samym niemal kompleksowo poznaliście Grzegorza Szulakowskiego od strony sportowej. Oczywiście, by w pełni wiedzieć, kto stoi za jego sukcesami warto się też zapoznać z nazwiskami osób, które wspierają młodego wojownika z Namysłowa:
„Kto mnie wspiera? Oczywiście mój główny sponsor, leszek Pabiniak, deweloper, który robi wiele dobrego dla Solo Team Namysłów. Dziękuję również za wsparcie Panom: Łukaszowi Pabiniakowi i Piotrowi Lejczakowi. Wielkie dzięki dla wszystkich zawodników Solo, którzy znoszą mnie na treningach 🙂 Dzięki dla sparingpartnerów: Albertowi Kicie, Pawłowi Leżyńskiemu, Maciejowi Kowalskiemu i bratu Krzyśkowi, który niebawem narobi zamieszania w wadze półciężkiej. Dziękuję również Sebastianowi Żelisko, mojemu managerowi, który wykonuje świetną robotę. Na koniec wisienki na torcie 🙂 Dziękuję bliskiej mi Gosi Szczepaniak 🙂 Nie zapominam o tych, których nie wymieniłem. Wszyscy jesteście tak samo ważni i bez was moja kariera by się nie rozwinęła.”