Coraz śmielej na rynku klubów MMA poczyna sobie PJ Promotion Group, prowadzona przez byłego członka Highlander Team, Piotra Jeleniewskiego. Warszawski trener zaadoptował sobie kilku zawodników i razem odnoszą wielkie sukcesy, przy okazji budując naprawdę solidnych atletów. Jednym z nich jest multimedalista zawodów Karate Shotokan, Amatorski Mistrz KSW w wadze do 67-miu kg, Albert Ciesielski.
”Zacząłem trenować Karate Shotokan jako 7-latek, mama zaprowadziła mnie na pierwszy trening. W szkole, w której się uczyłem powstawała sekcja Karate klubu „BUSHI-DO” Bydgoszcz i do niej dołączyłem. Początkowo miała to być forma gimnastyki korekcyjnej, którą zalecono mi przez małą wadę postawy, po której teraz nie ma śladu. Jak widać Karate spełniło swoje zadanie. Miała to być krótka przygoda, pomocna w wyleczeniu wady postawy, a zostałem w Karate kilkanaście lat. Do 24-ego roku życia trenowałem Karate, od 16-ego byłem w kadrze. Jak miałem 18 lat zaczynałem boksować, nawet na zawodach. W Karate sportowym brakowało mi pełnego kontaktu. Wszystko się zmieniło gdy miałem 24 lata i wyjechałem z Bydgoszczy, do Warszawy, z zamysłem trenowania K-1. Jedyna osoba, którą wtedy znałem był mistrz KSW, Maciej Górski i tak poznałem swojego trenera, Piotra Jeleniewskiego. Razem z Piotrkiem i chłopakami ćwiczyliśmy w kilku miejscach. Najpierw w Copacabanie, później w ACT, Everybody Fitness Club, Movement Designers na Kolejowej, a obecnie ćwiczymy w Warszawskim Centrum Atletyki na Bielanach”
Zawodnik PJ Promotion Group jest jednym z najbardziej utytułowanych zawodników Karate Shotokan w naszym kraju. Albert kilkanaście razy wygrywał Mistrzostwa Polski w różnych kategoriach wiekowych, Europy i Świata. Dokładniej o swoich osiągnięciach i powodach odejścia z Karate opowie sam zawodnik:
”Byłem 10 razy Mistrzem Polski w juniorach, seniorach, w swojej wadze, bez podziału na wagi. Mam 4 medale Mistrzostw Europy, 2 złote i dwa brązowe w różnych kategoriach, ME byłem w juniorach, w seniorach brązowym medalistą. Ponadto mam masę medali z zawodów rangi międzynarodowej, ale nie Mistrzostw. Oprócz braku kontaktu w Karate nie podobało mi się jeszcze jedno. Gdy jest się w kadrze to zaczyna się dostrzegać, jak działają struktury organizacyjne sportu w kraju. Uznałem, że w ramach Polskiego Związku nie dam rady się rozwinąć, nawet samemu. Jak zawsze chodzi o pieniądze, a raczej ich brak. Miałem wtedy już 24 lata, a Karate pochłaniało pieniądze, a nie przynosiło ich. Miałem wybór: albo iść do pracy i rzucić całkiem sport, albo pracować i jednocześnie trenować sport, który przynosi jakieś zyski. W tej chwili w MMA nie zarabiam pieniędzy, ale mało kosztuje mnie trenowanie tego sportu i nic poza przyjściem na trening nie zajmuje mojej głowy, a w Karate przygotowaniem fizycznym i uzupełniającym zajmowałem się sam.”
Rodzina Gracie często powtarzała jedno zdanie, zanim udowodniła jakiemuś strikerowi, że BJJ jest skuteczniejsze od jego sztuki walki: lew to król zwierząt żyjących na lądzie, można porównać do nich bokserów. Ale gdy wciągnie się lwa do wody, to staje się zwykłym pokarmem dla rekina, a nie królem. Początki bywają trudne, wręcz frustrujące dla strikerów, a czy Albert miał problemy z adaptacją?
”Miałem tą przyjemność, że od razu zacząłem trenować z zawodnikami na wysokim poziomie. Zaczynałem z Maciejem Górskim i ówczesnym Highlander Team: Piotrem Jeleniewskim, Kubą Zawadzkim, Marcinem Lalem, zapaśnikami i ludźmi, którzy trenują w płaszczyznach chwytanych. Byłem bezradny. Musiałem szybko kogoś trafić, albo byłem obalany. To było frustrujące. Gdy się z tym zetknąłem natychmiast chciałem to poznać. Nie od razu myślałem, że kiedyś będę walczył, po prostu trenowałem. Jeśli chodzi o parter, to teraz już coś łapię, chociaż na pewno nie jestem wirtuozem, ani na pewno nie jest to moja lepsza płaszczyzna. Mam krótkie nogi, więc trójkątów nie zakładam, ale bardzo lubię dźwignię na łokieć, jak wielu zawodników.”
W warszawskiej ekipie trenują zawodnicy, którzy stawiają na atletyczność. Wyglądem przypominają Gladiatorów i greckie posągi, formy nie można im odmówić, ale potrafią również zbić mnóstwo wagi. Z kim więc współpracują zawodnicy Jeleniewskiego dowiecie się od Alberta, który odkryje rąbka tajemnicy:
„Przygotowaniem fizycznym zajmuje się Tomek Lipiński. Cały szkic przygotowań nakreśla Piotrek Jeleniewski po konsultacjach z Michałem Garnysem, Tomek rozkłada to na treningi i wszystko gra i buczy. Takie coś mi się podoba. Teraz tylko idę na trening i wykonuję polecenia, czego brakowało mi w Karate. W ostatnim tygodniu stycznia zaczynam powrót do formy po problemach rodzinnych i niebawem ponownie zobaczycie mnie w zawodowym MMA.”
Albert w MMA nie jest doświadczony jak w Karate, bo stoczył zaledwie 6 pojedynków, z czego 5 w formule full contact w amatorskim MMA. Jak wyglądały dla niego początki, opowie on sam:
”Stoczyłem 5 walk amatorskich i jedną zawodową. Walka amatorska numer jeden była strasznie emocjonalna, gdyż po raz pierwszy wychodziłem do walki, gdzie walczy się na 100 procent w parterze. Pierwszą walkę stoczyłem w Sochaczewie na ALMMA. Moim rywalem był zawodnik parterowy, szczuplejszy, z Copacabany Konin. W stójce zaznaczyłem swoją przewagę, a w parterze zawsze byłem z góry i neutralizowałem jego próby poddań. Drugą walkę w turnieju przegrałem przez gilotynę. Później stoczyłem walkę zawodową na Memoriale Pawła Kamińskiego w Gnieźnie. Walczyłem z debiutującym w MMA Mikołajem Walenciakiem. Był dużo wyższy ode mnie i ma brązowy pas, o ile dobrze pamiętam, w BJJ. W drugiej rundzie zaznaczyłem wyraźną przewagę w stójce, pod koniec rundy dałem się obalić, jednak przetoczyłem i wpakowałem się w trójkąt. Walka była zakontraktowana na dwie rundy, a po walce dowiedziałem się, że wygrałem obie rundy w tej walce, więc musiałem poprawić parter. Ponadto złamałem rękę, uderzając na korpus rywala. Miałem więc czas na doskonalenie techniki, bo ze złamaną ręką nie mogłem robić siły. Na Amatorskim Pucharze KSW gdy byłem w zagrożonej pozycji udało mi się kontrolować, bronić, a nawet poddać rywala. Poddałem dźwignią na łokieć z dosiadu. Teraz parter ćwiczymy sami, mamy Anzora, Arbiego, Kubę Kowalewicza, ostatnio do treningów dołączył Daniel Dziubecki z backgroundem BJJ więc mamy doskonałych grapplerów i sami się między sobą wymieniamy technikami.”
Dla wielu zawodników łączenie pracy z karierą zawodową nie idzie w parze i niezwykle trudno jest im to wszystko pogodzić. Jak to wygląda w przypadku Alberta, który pracuje i jednocześnie ma czas, by trenować?
”W tej chwili praca przeszkadza mi coraz mniej w treningach. Jak zaczynałem pracować w branży, to dużo stałem na siłowni. Ciężko było dograć czas na treningi. Teraz jest z tym już lepiej, bo stoję na pół etatu i prowadzę treningi personalne ze sztuk walki, kształtowania sylwetki oraz treningu funkcjonalnego.”
Każdy zawodnik trenuje marząc o osiągnięciu jakiegoś celu, w większości przypadków to występy w UFC, chociaż na samym początku treningów niektórzy chcą walczyć i trenować KSW. Jak jest z Albertem, którego trzej koledzy z klubu, a właściwie czterej walczą dla największej organizacji MMA w Polsce?
”W tym roku chciałbym stoczyć w najbliższym czasie, czyli do trzech miesięcy kolejną walkę zawodową. Teraz jest gdzie walczyć, jest PLMMA i inne organizacje, gal jest dużo. Piotrek dostał kilka propozycji walki dla mnie, ale nie mogliśmy ich przyjąć, z powodów rodzinnych musiałem przerwać treningi w końcówce ubiegłego roku. Mam swoje lata i nie mam tyle czasu, by walczyć jeszcze rok amatorsko, chciałbym się skupić na walkach zawodowych, natomiast. jeśli nie będzie propozycji walki zawodowej, to może w maju wystartuję na Amatorskim Pucharze KSW.”
Wielu zawodników zbija mnóstwo wagi, zwłaszcza w tych niższych kategoriach wagowych, gdzie każdy centymetr wzrostu lub zasięgu, a także każdy kilogram odrobiony po ważeniu ma wielkie znaczenie. Jak z wagą radzi sobie Albert opowie on sam:
”Co do Amatorskiego Pucharu KSW, to zdecydowanie ważenie o godzinie 15-tej nie było dobrym pomysłem, co potwierdza również wielu innych uczestników i trzeba to poprawić. Na ALMMA jest tak samo, bo w dzień walki się ważymy, a nie damy rady wiele odbić przed swoją walką. Wiedziałem na APKSW, że nie mogę się odwodnić bardzo mocno, by się za bardzo nie osłabić. Zbiłem na maksa tłuszczu i dopiero wtedy rozpocząłem nawadnianie i na 2 dni przed walką zacząłem obcinać wodę, gdzie wagę miałem już na 6 godzin przed startem. Ostatnie trzy redukcje wagi wyszły bardzo fajnie, bo nie czułem się źle jeśli chodzi o osłabienie, czy otępienie.”
W dzisiejszych czasach wszyscy zawodnicy powinni pomyśleć nad treningiem siłowo-kondycyjnym i suplementacją, bo jak pokazuje poziom nie tylko najlepszych zawodników UFC, fizyczność ma coraz większe znaczenie, bo poziom sportowy się wyrównał. Zawsze pytam o suplementację i nie mogło zabraknąć tego pytania również w stosunku do Alberta:
”Moja suplementacja jest pełna i przekrojowa od rana do wieczora. Stosuję suplementy okołotreningowe, czyli np. BCAA i odżywka przedtreningowa High Kick z Iron Horse’a, która naprawdę dobrze pobudza. Piję napoje izotoniczne, witaminy, zaczynam teraz stosować CreaFight z IHS, chłopaki z klubu chwalili, więc ja sam muszę przetestować i to tyle. Trzymam dobrą michę i nie potrzebuje uzupełniać białka suplementem. Mam szczęście, że moja dziewczyna dzieli ze mną pasje, razem gotujemy. Staramy sie żeby dieta była zdrowa, zbilansowana i na tyle, smaczna, na ile to możliwe :P.”
Każdy na początku swojej drogi ma swojego ulubionego zawodnika, na którym próbuje się wzorować. Każdy przechodzi okres fascynacji swoim idolem i nie inaczej jest w przypadku zawodnika PJ Promotion:
”Moim ulubionym zawodnikiem jest GSP. Oprócz tego, że wywodzi się z Karate szanuję go za naprawdę profesjonalne podejście do sportu. Zawsze był perfekcyjnie przygotowany: fizycznie, gimnastycznie, szybkościowo. W każdej płaszczyźnie był dobry, a co najmniej powyżej średniej. Co jednak najważniejsze był konsekwentny w realizowaniu swoich planów. Każda runda, gdy już był na topie wyglądała tak samo, najpierw trochę stójki, potem obalenie i zaznaczenie przewagi. Były komentarze nieprzychylne, że walczy schematycznie, ale zwykły widz, który nie trenuje nie zdaje sobie sprawy, że gdy jesteś najlepszy każdy Cię goni, a Ty sam musisz im jeszcze uciekać, by nie stracić pierwszego miejsca. Ciężko jest zaskoczyć czymś nowym. Przecież na początku kariery walczył zupełnie inaczej.”
Jak wiedzą wszyscy zawodnicy, nie da się osiągnąć sukcesu bez wsparcia przychylnych osób, zwykle rodziny i znajomych. Kto pomaga zwycięzcy ostatniego Amatorskiego Pucharu KSW?
”Mój sukces to dzieło wszystkich moich trenerów, z którymi trenowałem, PJ Promotion Grup, z którymi trenuję w chwili obecnej. Dziękuję również mojej rodzinie, która mnie wspiera w dążeniu do sportowych celów. Szczególnie jestem wdzięczny tacie, który do samego końca mnie wspierał. Cieszę się, że mogłem mu pokazać jak wygrywam Amatorski Puchar KSW, to było dla mnie szczególne, że właśnie w ten sposób odpłaciłem mu się za wszystko, co dla mnie zrobił. Był ze mnie dumny i to jest dla mnie najważniejsze. Naprawdę cieszę się, że zdążyłem odnieść sukces przed tym jak odszedł. Oczywiście dziękuję również mojej kochanej Agacie, która dzieli ze mną pasję i mnie wspiera. Od samego początku zamiast chodzić do kina na komedie romantyczne, oglądaliśmy po nocach gale UFC. Sama działa w tym samym biznesie, jest instruktorką fitness i trenowała Krav Magę. Teraz czasami biorę ją do siebie na tarcze i się wygłupiamy. Dziękuję im wszystkim.”
Fajny wywiad, widac ze Albert to spoko koles