„Przyleciałem do Las Vegas w dwóch celach – priorytetem jest rozwiązanie mojej sytuacji zawodowej w Ameryce zanim się ożenię. Mam nadzieję, że negocjacje będą owocne i będę miał punkt wyjścia w nowym roku. Mój przyjaciel Tito Ortiz wspiera mnie, bo on zna scenę po tej stronie Pacyfiku. Porozmawiam z oficjelami z UFC i mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia i będę w końcu mógł pokazać swój potencjał i odebrać pas, który mi się należy. Jeśli rozmowy z Zuffa zakończą się fiaskiem, to drugą opcją jest Strikeforce. W każdym razie nie zamierzam być tu tylko w celach turystycznych.”
Takanori Gomi mówi o chęci podpisania kontraktu z którymś z dwóch największych promotorów mma w Ameryce. „The Fireball Kid” miał już propozycję zmiany miejsca zamieszkania, gdy Zuffa kupowała promotora mma z Japonii. Jednak wtedy zdecydował, że woli zostać bliżej domu. Potem po upadku Affliction MMA też wolał zostać w Kraju Wschodzącego Słońca. Teraz może to być już ostatnie podejście Gomi’ego do podpisania kontraktu w USA. Pod szyldem którego promotora?
oj facet wyraźnie przegapił swoje pięć minut i chyba teraz już jest po przysłowiowych ptokach (znaczy się trudno uwierzyć, że osiągnie w MMA pozycję taką jak kiedyś, choć trudno zawyrokować ile w tym było zasługą jego klasy sportowej, bo w gruncie rzeczy z czołówką obecnej wagi lekkiej raczej zbierał cięgi), zawodnik na pewno bardzo efektownie walczący – taki Wand mniejszych gabarytów – ale wystarczy przypomnieć sobie, ile trudności sprawił mu ostatni rywal, a przecież był to zaledwie fighter solidny (poza tym znowu dało o sobie znać „znakomite” kardio, jak chociażby w walce z Diazem :P)
to sprawia, że ciężko brać jego gadanie na poważnie 😉