Od kilku dni trwa debata na temat ewentualności zorganizowania pojedynku pomiędzy mistrzem Strikeforce w wadze lekkiej, Gilbertem Melendezem (18-2, 3 miejsce w naszym rankingu) a czempionen Bellatora w tej samej dywizji, Eddiem Alvarezem (20-2, 4 miejsce w naszym rankingu) w klatce tej pierwszej organizacji.
Ziarno rozmów zasiał Melendez, który w wywiadzie dla MMAWeekly powiedział, że chciałby walczyć z Alvarezem:
„Chcę coś oświadczyć. Chcę zostać numerem jeden. Już prawie do tego doszedłem i chcę to teraz udowodnić. Marzę o walce z kimś takim jak Eddie Alvarez. Eddie to gość, z którym definitywnie chciałbym się zmierzyć.”
Alvarez szybko go zripostował:
„Gilbert to świetny fighter, który jest teraz na fali. To pojedynek, który chcieliby zobaczyć wszyscy fani i wstyd byłoby go nie zorganizować. Chcę to zrobić”
Głos w sprawie zabrał również CEO Bellatora, Bjorn Rebney:
„Przede wszystkim, dla mnie, jako fana MMA walka Alvarez kontra Melendez byłaby niesamowitym zestawieniem w limicie 155 funtów, które po prostu musiałbym zobaczyć i które musi dojść do skutku.”
„Zrobię wszystko o co prosi Gilbert, byleby doprowadzić do tego starcia. Gilbert chce tej walki, Eddie chce tej walki i ja też jej chcę. Musimy tylko przekonać Scotta Cokera i razem zorganizować tą walkę. Eddie chce walczyć z najlepszymi, tak jak Gilbert. Nie ma powodu, dla którego jakikolwiek promotor czy medium byłoby przeciwne tej walce.”
Z kolei prezydent Strikeforce, Scott Coker przynajmniej do wczoraj wstrzymał się z bardziej zobowiązującymi komentarzami, mówiąc tylko:
„Dotychczas rozmawialiśmy z Rogerem Huertą, ale warunki podpisania umowy nie były dla nas korzystne, więc daliśmy sobie spokój. Mamy jednak bardzo dobre stosunki z Bellatorem i nasze drzwi otwarte są dla każdego ich zawodnika. Myślę, że wszystko w sprawie tej walki zależy od umowy. Jeżeli będzie ona dobra – zróbmy to!”
Dziś pojawiły się kolejne wypowiedzi Cokera:
„Jeżeli uda nam się ustalić warunki, a potem dostosować to wszystko w czasie, zrobimy to. Bo oczywiście powinniśmy. Zróbmy to!”
I wreszcie sprawę raz jeszcze skomentował Melendez:
„Myślę, że Eddie to znakomity zawodnik i właśnie dlatego go wyzwałem. Zunifikujmy nasze tytuły. Bardzo chciałbym zawalczyć z tym gościem żeby sprawdzić siebie. Wydaje mi się, że gdybym go pokonał, zostałbym numerem jeden w wadze lekkiej. I vice versa.”
Zatem wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to walki dojdzie.