Stipe Miocic jest skupiony na jednym przeciwniku – na Francisie Ngannou z którym zmierzy się w rewanżu na gali UFC 260 mimo, że bardzo dużo mówi się o jego potencjalnej walce z Jonem Jonesem jeśli obroni tytuł mistrza.
Stipe Miocic (20-3 MMA, 14-3 UFC) stanie do starcia rewanżowego z Francisem Ngannou (15-3 MMA, 10-2 UFC), którego pokonał przez jednogłośną decyzję na UFC 220 w 2018 roku. Poza tym, jego przyszli przeciwnicy są jedynie domysłem, według mistrza wagi ciężkiej UFC.
Wraz z byłym mistrzem wagi półciężkiej UFC Jonem Jonesem, który niedawno dołączył do dywizji ciężkiej, Miocic może mieć przed sobą dużą walkę, jeśli pokona Ngannou.
Miocic jednak nie lobbował za tym pojedynkiem, gdy dostał o nią pytanie na konferencji prasowej przed UFC 260. W jego mniemaniu, matchmaking to decyzja UFC.
„Gdyby to była moja decyzja, nie walczyłbym. Byłbym matchmakerem. To wspaniałe, że Jon Jones idzie w górę. Są nowi faceci w dywizji. Pojawia się wielu nowych facetów. W tej chwili skupiam się na sobocie. To wszystko, na czym mi zależy. Kiedy zajmę się biznesem w sobotę, wtedy przyjrzymy się temu.”
Jon Jones (26-1 MMA, 20-1 UFC) nie rywalizował jeszcze w wadze ciężkiej, choć prezydent UFC Dana White powiedział, że prawdopodobnie będzie następnym przeciwnikiem dla zwycięzcy sobotniej walki wieczoru. To powiedziawszy, jeśli Ngannou pokona Miocica na UFC 260, trudno byłoby szefowi UFC nie zestawić go z Miocicem po raz trzeci.
„Trudno powiedzieć: „Nie, (Miocic) nie zasługuje na rewanż'” – powiedział White na konferencji prasowej. „Oczywiście, on na to zasługuje. Tak, nie wiem co byśmy zrobili.”
Wygląda więc na to, debiut Jona Jonesa w wadze ciężkiej wcale nie musi nastąpić w pojedynku o pas. W przypadku zwycięstwa Francisa Ngannou i możliwego zestawienia trylogii ze Stipe Miocicem, Jones będzie musiał zawalczyć z kimś innym.