Po zwycięstwie z Rorym MacDonaldem, wzrasta niepokój Stephena Thompsona dotyczący jego kolejnej walki, ponieważ nie dostał jeszcze żadnych informacji.
„Wonderboy” ma za sobą siedem zwycięstw z rzędu wliczając w to wygraną z byłym mistrzem wagi półśredniej Johnym Hendricksem. Wydaje się więc, że Thompson jak nikt inny zasługuje na walkę o pas.
W rozmowie z Arielem Helwani w The MMA Hour, Thompson powiedział, że obawia się, że nie dostanie walki ze zwycięzcą pojedynku między Tyronem Woodleyem i Robbie Lawlerem na UFC 201.
— Czy będę pierwszy w kolejce po pas? Nie słyszałem jeszcze nic na ten temat. Co jeszcze muszę zrobić? Czuję, że zrobiłem wystarczająco dużo, by zasłużyć na walkę o pas, bardziej niż ten facet, który teraz będzie o niego walczył.
Thompson uważa, że innym powodem dla którego nie dostaje informacji o walce o pas może być potencjalny powrót do Oktagonu byłego mistrza Georgesa St-Pierre.
— Oni obiecali tę walkę Woodleyowi. Szacunek dla UFC za to, że robią to, co obiecali zrobić, ale co będzie się działo po tym? Pojawiły się komentarze o powrocie GSP z którym walka wiązałaby się z ogromną kasą o ile faktycznie wróciłby do wagi półśredniej.
Jaki on niecierpliwy…spokojnie, Biały pewnie czeka do wyniku walki Roobie vs Woodley. Wszystkie nowe opcje we wszystkich kategoriach będą się klarować po UFC200. No ale ma rację, należy mu się TS jak nic.
Nie jest głupi – wie, że nie jest medialny i zdaje sobie sprawę, że w Ufc walory sportowe ostatnio grają rolę drugorzędną. Nie dziwie Mu się, że się chłop martwi.