Stephen Quadros „The Fight Professor” – jeden z najlepszych komentatorów MMA, aktor i perkusista w jednej osobie. Z przyjemnością opowiedział o kulisach MMA i streścił nam historię swojego życia zawodowego. Postać niezwykle barwna, potrafiąca „strzelać” komentarzami na każdy temat.
Takedown: Witam cię Stephen. To dla mnie przyjemność rozmawiać z jedną z najbardziej pozytywnych osób w tym biznesie. Większość gazet koncentruje się głównie na zawodnikach, ale ja myślę że są jeszcze tacy ludzie jak ty, którzy dodają odrobiny „dobrego smaku” całemu MMA. Dlaczego uważasz że twoja praca jest ważna?
Stephen: Moja praca jest ważna ponieważ mogę przetłumaczyć to co dzieje się na ringu lub w klatce i w umyśle zawodnika, na coś co publiczność zrozumie lub zaakceptuje. Wierzę że mam do tego unikalny dar i to jest zdecydowanie coś więcej niż prawienie truizmów, opisywanie prostych i oczywistych prawd.
Możesz nauczyć papugę powiedzieć takie słowa jak „armbar” (balacha/dźwignia na łokieć) czy „flying knee” (latające kolano), ale nie możesz nauczyć papugi jak być komentatorem lub wizjonerem. To właśnie moment w którym wkraczam ja…
Takedown: Jesteś obecnie komentatorem w EliteXC, ShoXC i Cage Rage. Czujesz się zapracowaną osobą?
Stephen: (śmiech) Nie… chcę WIĘCEJ! Ale mówiąc serio – nie pracowałem dla Cage Rage od kilku miesięcy… odkąd ProElite kupiło je, po czym zorientowało się że wydało na nie zbyt dużą kwotę pieniędzy i zaczęli „cięcia budżetowe”. I oczywiście skończyłem będąc jednym z tych „cięć” (śmiech). Najzabawniejsze w tym było to że pracowałem w Cage Rage prawie trzy lata zanim ProElite zaczęło kręcić się w pobliżu ze swoimi „pomysłami”. Teraz oczywiście oni (ProElite) wypadli z biznesu.
To prawda że komentowałem w EliteXC i ShoXC, które należały do ProElite, ale cały trik polega na tym, że… w USA nigdy nie pracowałem dla ProElite. Pracowałem dla Showtime Networks (amerykańska stacja telewizyjna), które nadawało oba show. Wciąż więc jestem pod parasolem ochronnym Showtime, nawet jeżeli ProElite już nie istnieje. Musisz kochać ten biznes (bardzo głośny śmiech).
Takedown: Co jeszcze – poza komentowaniem – znajduje się w twoim harmonogramie codziennych zajęć?
Stephen: Budzę się, odrobina treningu/ćwiczeń, następnie snuję plany światowej dominacji, haha. Niedawno wystąpiłem w telewizyjnym hicie „Dexter” (serial o seryjnym zabójcy), jestem tym bardzo podekscytowany. W Stanach wyświetlili to 23-go października. Piszę scenariusz filmowy, który planuję reżyserować. Przygotowuję również mój własny Talk Show. Gram również na perkusji kiedy nie jem lub nie śpię. „7-th Sun” to w tej chwili moja kapela, ale moim głównym celem jest przygotowanie własnego show telewizyjnego, komentowanie wydarzeń MMA na świecie i granie w filmach.
Takedown: Czy lubisz to co robisz? Czy to zawsze jest dobra zabawa czy bywa również stresująco?
Stephen: Kocham to co robię. Komentowanie i gra w telewizji to świetna robota. Rickson Gracie powiedział kiedyś: „Strach jest zawsze obecny”. Uwielbiam ten cytat, to prawda. Strach sprawia że jestem skoncentrowany. Jeżeli nie kocham tego co robię po prostu nie będę tego robił… chyba że ktoś zapłaci mi niewiarygodną sumę pieniędzy. (śmiech)
Takedown: Zdajesz sobie sprawę że ty i Bas Rutten stanowiliście najlepszy zespół w czasach Pride FC? To nie tylko moja osobista opinia ale większości ludzi którzy interesują się MMA.
Stephen:Wow, dzięki! Zawsze dawaliśmy z siebie jak najwięcej kiedy robiliśmy to show w Japonii. Zawsze myślałem że drużyna którą stanowiliśmy razem z Bas’em była czymś wyjątkowym, unikatowym. Cieszę się że inni również się zgadzają w tej kwestii. Ale ta gra jest bardzo upolityczniona i czynniki zewnętrzne zostały dopuszczone do tego aby wejść i rozbić ten zespół. To był potworny błąd i po tym jak to zrobili zdali sobie z tego sprawę! Jeżeli organizacja zamierza trwać przez długi czas to nie może dopuszczać aby jacyś infiltratorzy spoza sceny przychodzili ze swoimi mądrymi gadkami i wymieniali ich kluczowych ludzi. To jeden z powodów dla których UFC jest tak potężne; szybko mówiący, agresywny i początkujący gość nie może ot tak przyjść z ulicy, zakłócić dziennego porządku i zastąpić ich lojalnych żołnierzy. UFC jest na to za sprytne.
Rozdzielenie mnie i Bas’a było jednym z największych błędów Pride. Ale to już nie jest ważne, ponieważ Bas i ja świetnie sobie radzimy w „po Pride’owym” okresie naszego życia.
Takedown: Dlaczego wszystkie dobre rzeczy muszę się kończyć? Najpierw ty i Bas, później Pride FC.
Stephen: Dlaczego takie rzeczy się dzieją? Z powodu wszystkich złych decyzji podejmowanych przez ludzi, którzy nigdy nie powinni mieć takiej władzy. To w zasadzie bardzo często spotykane w biznesie, SZCZEGÓLNIE w tej grze. (śmiech)
Nie mówimy tu o jakiejś kosmicznej nauce… ale wydaje mi się oczywiste, że rozdzielenie tego zespołu – który tworzył Bas i ja – było ogromnym błędem i późniejszy los Pride był mu przeznaczony niemal jak góra lodowa Titanic’owi. (śmiech)
Takedown: Czy myślisz że jest jeszcze szansa aby was dwoje mogło znowu stanowić zespół, przynajmniej jeszcze jeden raz?
Stephen: Nie wiem. On ma się bardzo dobrze z HDNet (kanał telewizyjny w USA) a ja naprawdę lubię pracować dla Showtime. Jesteśmy oboje bardzo zajęci póki co.
Takedown: Jaka jest historia twoich początków ze Sztukami Walki? Na pewno wciąż trenujesz lub trenowałeś.
Stephen: Oglądałem „Wejście smoka”, „Ong Bak” i „Red Belt” po dziesięć razy każdy i wiedziałem już wszystko. OK, OK, wybacz… już będę się zachowywał 🙂 Zacząłem trenować Tae Kwon Do u Soonho Song w 1973 roku. Był bardzo wpływowym instruktorem, który pomógł mi rozwinąć się zarówno mentalnie jak i fizycznie. Kiedy przeprowadziłem się do Los Angeles w 1975 r. aby kontynuować swoją karierę perkusisty, trenowałem krótko w Shotokan z Takayuki Kubota. Kilka lat później miałem szansę trenować Wing Tsun u Konrada Walkess. Następnie ćwiczyłem przez pięć lat u Pete’a „Sugarfoot” Cunningham (siedmiokrotny mistrz świata w Kick Boxingu) w „The Jet Center” w Van Nuys, w Kalifornii.
Kiedy tam trenowałem dowiedziałem się o Gracie – w 1991/1992 r. – oglądając wczesne kasety video „Gracie Jiu-Jitsu in Action”. Po tym wiedziałem już że nadszedł czas studiować walkę w parterze.
W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych nauczałem i szkoliłem lokalnych zawodników w Kick Boxingu i MMA. Obecnie również prowadzę zajęcia Kick Boxingu trzy razy w tygodniu.
Takedown: Nosisz przydomek “Fight Professor”. Czy to z powodu twojej profesji? Kto ci go nadał?
Stephen: Nadał mi go czterokrotny mistrz świata w Kick Boxingu – Ernest Hart Jr. podczas gdy komentowalismy „K-1 Kings”, które odbywały się w Yokohama Arena w kwietniu 1998 r. To była moja pierwsza praca w roli komentatora. Peter Aerts i Ernesto Hoost walczyli wtedy w walce wieczoru.
Takedown: Przejdźmy do obecnych czasów. MMA jest teraz bardzo popularne, ale wciąż wiele organizacji ma problemy finansowe. Dlaczego tak się dzieje wg ciebie?
Stephen: Tylko dlatego że ktoś lubi sport, wydaje na to sporo pieniędzy i organizuje show, nie oznacza że ma jakiekolwiek pojęcie jak je właściwie spożytkować. Pieniądze to nie powód dla którego ten sport odniósł taki sukces, inteligentne decyzje to sprawiły. Pieniądze nie uczynią cię nagle mądrym… ale mądre decyzje mogą przynieść tobie sporych pieniędzy. Naprawdę, powinienem być pierwszą osobą do której nowy promotor powinien zwrócić się po solidną poradę. Jeżeli pracowałbym w firmie, która miałaby poważne wsparcie finansowe i która wspierałaby mnie w 100%, dając mi równocześnie władzę absolutną nad ich projektem – gwarantuję sukces. Bez cienia wątpliwości.
Takedown: Różnica pomiędzy zarobkami zawodowego boksera a zawodnika MMA jest ogromna. Przypuszczam że za kilka lat nie będzie już tak duża. Ale wiesz co, to mi się podoba ponieważ wielkie pieniądze psują ludzi. Owszem, uważam że powinni zarabiać więcej – przynajmniej wielu spośród zawodników MMA – ale na przykład 20 milionów dolarów za jedną walkę to wg mnie za dużo. Co o tym myślisz?
Stephen: Jeżeli zawodnik może przekonać kogoś żeby zapłacił mu 20 milionów $ za jedną walkę, to mówię żeby mu je dać. To nie jego wina że o to pyta; to wina promotora że mu je wypłaci. I jeżeli promotor straci pieniądze na tego rodzaju inwestycji, to również będzie jego wina.
Takedown: Byłeś blisko wielu historycznych walk. Jeżeli mógłbyś wybrać jedną z najlepszych wg ciebie – co by to było? Możesz wybrać kilka jeżeli masz ochotę, ponieważ wiem że to ciężkie pytanie 🙂
Stephen: Fedor Emilianenko odbierający tytuł Rodrigo Nogueira w 2003 jest na szczycie mojej listy. Ta walka była prawdziwym pojedynkiem mistrzów wagi ciężkiej. Nogueira był uważany za najlepszego w tym sporcie, ale Emilianenko przyszedł, wszedł w jego gardę, psując jego plany i wygrywając jednogłośną decyzją. Równie ważny był wygrany pojedynek Kazushi Sakuraba i Royce’a Gracie, po dziewięćdziesięciu minutach pierwszego Grand Prix Pride FC. Royce nigdy wcześniej nie przegrał i reakcja tłumu była niewiarygodna.
Takedown: Jakieś plany na przyszłość? Na przykład wydanie płyty instruktażowej DVD „Jak zostać jednym z najlepszych komentatorów w tym biznesie?” Teraz jest moda na tego typu rzeczy 🙂
Stephen: Niestety, w razie czego zawsze znajdzie się na YouTube jakieś video „How To Be Gangster” („Jak zostać gansterem”) (śmiech). Mam nadzieję że nie będę musiał wydawać DVD instruktażowego. Zrobiłbym raczej TV Show o komentowaniu, będę osobowością jak Donald Trump i będę zwalniał ludzi.
Takedown: Jest tyle rzeczy o które chciałbym cię zapytać. Myślę że nawet więcej niż mógłbym zapytać jakiegokolwiek zawodnika, ale chciałbym poznać odpowiedź na ostatnie. Jak już wspomniałem, widziałeś naprawdę sporo i zawsze byłeś blisko. Podziel się proszę z nami jakimś małym sekretem dotyczącym jakiegoś wydarzenia lub zawodnika, którego kamera nigdy nie pokazała publicznie.
Stephen: Wybrałem się do Brazylii w 1999 roku. O mały włos wydarzyłaby się wtedy walka na lotnisku, pomiędzy Jose „Pele” Landy a Johil Oliveira. Przyleciałem tam żeby być sędzią na IVC (International Vale Tudo Championships) i tych dwoje miało mieć rewanż. Więc siedzę sobie na lotnisku przy naszej bramie/wejściu a oni zaczęli na siebie wrzeszczeć. Wielu ludzi weszło pomiędzy nich aby nie dopuścić do bijatyki. Bardzo się tym przejąłem, bo nie znałem tam nikogo. Ale gdy nadszedł czas pojedynku, walczyli ze sobą… a po wszystkim uścisnęli sobie dłoń jak gdyby nigdy nic.
Takedown: Dziękuję bardzo za wywiad. Widziałem cię na ekranie swojego TV tyle razy więc rozmowa z tobą była ogromną przyjemnością. Powodzenia w realizowaniu planów.
Stephen: Dziękuję bardzo za przeprowadzenie go ze mną. Naprawdę to doceniam!
Oficjalna strona Stephen’a Quadros:
www.stephenquadros.com
Źródło : www.takedown.pl – NAJLEPSZY SKLEP MMA W POLSCE!