(fot. mmamania.com)
Shane del Rosario był na dobrej drodze na szczyt wagi ciężkiej Strikeforce. Niepokonany po jedenastu zawodowych walkach, był zestawiany do walki z niepokonanym byłym zapaśnikiem olimpijskim Danielem Cormier’em. Do walki miało dojść w czerwcu tego roku między najlepszymi pretendentami do tytułu wagi ciężkiej.
Los jednak zdecydował inaczej:
14 kwietnia tego roku Shane miał wypadek samochodowy w którym inny kierowca wjechał centralnie w bok jego auta przez co były mistrz świata Muay Thai doznał poważnego urazu pleców uszkadzając kilka dysków. Del Rosario miał nadzieję, że wróci do treningów w połowie jesieni, ale postępy w leczeniu są dość powolne.
„Robię fizykoterapię trzy razy w tygodniu i krok po kroku widać postęp. Z tygodnia na tydzień czuję się silniejszy, moja wytrzymałość się polepsza i mogę robić więcej ale nadal mam gorsze dni, kiedy nie mogę wstać i poruszać się zbyt dobrze. Zaczynam trening ale kiedy czuje ból nie mogę nic więcej zrobić. Ten wypadek wpłynął na moje życie w dużym stopniu.
Dla mnie, motywacją jest przygotowanie się do walki. Jako zawodnik chcesz trenować i przygotowywać się do pojedynku z kimś, ale odkąd jestem w takim stanie mój lekarz mówi mi abym najpierw doszedł do pełnej sprawności a dopiero później będę mógł zacząć treningi. Było mi bardzo ciężko. Nie mogłem robić tego co ludzie, iść na plażę i posurfować, nic a nic. Muszę siedzieć i nic nie robić a od tego można zwariować. Mam nadzieję, że uda mi się wrócić w styczniu lub lutym. Będę chciał wziąć udział w walce ale to będzie zależało od tego jak będę się czuł i kiedy będę w pełni sprawny aby podjąć solidny trening. W tej chwili trenuję tylko na 20-30 procent.”
Del Rosario jest na razie gotowy tylko na to aby uderzać w tarcze, ale ma nadzieję że wkrótce rozpocznie także treningi zapasów i jiu-jitsu.
Niepokonany Shane został zmuszony do tego aby przyglądać się z boku, jak jego główny rywal Daniel Cormier wszedł do turnieju wagi ciężkiej i pokonał Antonio Silvę i wszedł w pierwszą 10 wagi ciężkiej na świecie. Rosario jest teraz bardzo zdeterminowany do powrotu.
Wielki pech z tym wypadkiem. Jeden z największych talentów wagi ciężkiej……
Mam nadzieje ze dojdzie chociaz do pelni sprawności. Jakby mogł kiedys jeszcze zawalczyc byloby fajnie. Szkoda faceta – jakas glupia nachlana baba w niego wjechała…