Prezydent organizacji Bellator optuje za emeryturą Ostatniego Cesarza.
Podczas sobotniej gali Bellator 214 Ryan Bader (27-5, 15-5 w UFC) potrzebował nie wiele ponad 30 sekund by w finale turnieju wagi ciężkiej rozbić Fedora Emelianenko (38-6 1 NC).
Dla 42-letniego Rosjanina to szósta w karierze porażka i niewątpliwie kolejny powód do tego, by zakończyć zawodowe zmagania. Takiego zdania jest też szef organizacji Bellator, Scott Coker.
To naprawdę zależy od niego, to zależy od Fedora. Myślę, że mamy ze sobą relację budowaną przez lata, jeszcze kiedy walczył dla mnie w Strikeforce. Fedor nie musi już walczyć, zrobił już wszystko, on już jest najlepszym ciężkim wszech czasów. Miał świetną karierę, ale to naprawdę zależy od niego kiedy zdecyduje się odpocząć od tego.
Jak dla mnie to jest on najlepszym zawodnikiem wszech czasów. Tak właśnie jest. To opisuje go jako zawodnika, który walczył z każdym, kogo postawiliśmy przed nim.
Emelianenko ma na koncie 45 zawodowych pojedynków, toczył walki na galach m.in. PRIDE, Strikeforce czy Dream. W jego rekordzie widnieją zwycięstwa w starciach z m.in.: Andreiem Arlovskim, Antonio Rodrigo Nogueirą, Markiem Huntem czy Mirko Cro Copem.
Odnośnie obecnej formy Fedora można powiedzieć wiele, ale nie można go kwestionować jako zawodnika MMA wszechczasów. No chyba,że znajdzie się inny ciężki walczący w najlepszej organizacji (dziś UFC; wtedy natomiast mistrzowie z UFC odchodzili, by walczyć w PRIDE i przegrywali z zawodnikami niebędącymi nawet mistrzami – np. Randleman, Coleman, Barnett, Lidell, Belfort, Rodriguez), który przewalczy tam 10 lat z najlepszymi i wszystkie walki wygra. Po PRIDE dołożył wisienkę na torcie pokonując jeszcze dwóch byłych mistrzów UFC (obaj wówczas w top 5) – Sylvię i Arlovskiego w ich prime. Szkoda tylko, że nie zawalczył wtedy z Couturem, ale nie mam wątpliwości, że wygrałby, ponieważ tamten trochę wcześniej i później przegrywał z np. Lidellem, czy Big Nogiem, którego Fiodor dwukrotnie zniszczył. No i z Mirem, ale z tamtym rozprawił się po latach, czyli niedawno Karierę powinien zakończyć właśnie w tamtym momencie, a właściwie po ciężkiej walce z niebezpiecznym, aczkolwiek średnim (wtedy #7) Rogersem.
Mógłbym rzucać argumenty godzinami i napisać wypracowanie na temat jego dziedzictwa. Best ever i koniec. UFC mówi tak o Andersonie Silvie, bo nie ma nikogo lepszego. Na marginesie – niczego Silvie nie odbieram, ale w PRIDE przegrywał ze średniakami…