Róża Gumienna (8-0) 14 października po raz pierwszy będzie broniła pasa mistrzowskiego federacji FEN podczas gali „Bitwa o Wrocław”. Jej rywalką w stolicy Dolnego Śląska będzie Marta Waliczek (1-0-1), która dopiero zadebiutuje pod szyldem FEN. Gumienna zdaje sobie sprawę z tego, że czeka ją trudny pojedynek, ale zrobi wszystko, by tytuł został w jej posiadaniu.
Róża, do walki już tylko kilka tygodni. Powiedz proszę, jak się czujesz? Co u ciebie?
RG: Już dobrze, ale miałam chwile problemy zdrowotne – przyplątało się do mnie jakieś choróbsko i miałam kilka dni przerwy. Teraz już jest okej, nie mam prawa na co narzekać.
Kiedy dowiedziałaś się, że zawalczysz we Wrocławiu?
RG: Jechałam do Koszalina na galę, bo byłam tam w charakterze gościa i miałam nadzieję, że dowiem się, iż we Wrocławiu zawalczę. Tak też się stało. Spodziewałam się tego, że będę miała przyjemność pokazać się po raz kolejny przed swoimi kibicami. Gdy pojedynek odbywa się we Wrocławiu, to zawsze mam trochę więcej obowiązków promocyjnych przed galą – to normalne. Więcej wywiadów, spotkań, zainteresowanie moją osobą jest większe. Nie zawsze pomaga to mojej dyspozycji stricte sportowej, ale każdy zawodowiec musi się z tym godzić – to część naszej pracy.
Po The World Games chyba żadne angażowanie się w promocję imprezy nie jest już ci straszne.
RG: (Śmiech) Tak, dokładnie. Tam trochę zamieszania z tym było – to fakt.
Powiedz proszę, jak długo cieszyłaś się pasem, który w styczniu zdobyłaś? Jesteś pierwszą kobietą, która zdobyła tytuł mistrzowski federacji FEN.
RG: Czułam się znakomicie, aczkolwiek nie należę do osób, które po wywalczonym trofeum najchętniej schowałyby je do szafy i nie chciały go bronić. Po styczniowej walce potrzebowałam trochę odpoczynku, ale gdy ten czas już minął, to byłam gotowa wyjść do klatki i go bronić. Nie udało się stoczyć pojedynku wiosną, podczas gali w Koszalinie byłabym dopiero kilka dni po The World Games i nie przygotowałabym się do gali jak należy. Stąd dopiero we Wrocławiu moja pierwsza obrona.
Jak się czuje pierwsza kobieta, która zostaje mistrzynią FEN?
RB: Dobrze, dziękuję. Na pewno to dla mnie spore wyróżnienie, bo nikt przede mną tego nie osiągnął i siłą rzeczy zapisałam się do historii federacji i sportów walki w naszym kraju. Co by się nie działo, to ślad po mnie zostanie już na zawsze (śmiech).
Jak będą wyglądały ostatnie dni przed walką we Wrocławiu?
RB: Muszę jeszcze mocno potrenować, bo kilka dni mi uciekło przez chorobę. Sama końcówka, ostatnie dni przed galą, to już odpoczynek i łapanie świeżości. Nie mogę przesadzić, ale jeszcze trochę mam do zrealizowania podczas treningów przed 14 października.
Co powiesz na temat swojej rywalki? Marta Waliczek dopiero zadebiutuje w oktagonie FEN.
RB: Bardzo doświadczona zawodniczka, jeżeli weźmiemy pod uwagę jej wszystkie walki amatorskie. Na zawodowstwie nie ma w swoim dorobku spektakularnych osiągnięć, ale jakbyśmy zliczyli wszystkie pojedynki, które ona ma za sobą, to pewnie jest tego więcej niż u mnie. Długo trenowała karate, ma czarny pas, w jej stylu widać, że mocny nacisk kładzie właśnie na tę technikę walki. Widziałam ją w akcji, wiem na co ją stać. Na pewno będzie bardzo niebezpieczna.
Dlaczego to Róża Gumienna zdobędzie Wrocław?
RB: Bo to ja będę lepsza w tym pojedynku i zasłużenie zwyciężę. Pas zdobyłam i nie zamierzam się nim dzielić. Jest mój.
Informacja prasowa