W życiu mistrzyni wagi koguciej UFC Rondy Rousey był jeden bardzo zły moment, trwający około roku.
Nie udało jej się zdobyć olimpijskiego złota w 2008 w Pekinie i musiała zadowolić się brązowym medalem. Otrzymała za to 10 000 $, ale nie chciało jej się wracać do sportu – zamiast tego rzuciła się w wir imprez, popalając trawkę i szprycując się lekami przeciwbólowymi. O tym wszystkim dowiadujemy się z jej książki „My Fight/ Your Fight”. New York Post pisze:
„Rousey zaczęła ostro palić i pić, często zaczynając dzień od papierosa i kieliszka wódki. Często paliła trawkę i zażywała Vicodin. Spała w swoim samochodzie, a kiedy w końcu znalazła mieszkanie, mogła sobie pozwolić tylko na malutką kawalerkę.
Kanalizacja często wychodziła spod prysznica i z toalety, a ona wracała do domu zalanego g**nem. Myślała, że już niżej upaść nie może.”
Szokujące informacje, jak na złotą dziewczynę UFC. „Rowdy” wyjaśnia w książce, jak stoczenie się na dno pomogło jej odnaleźć MMA, a resztę historii możecie sobie dopowiedzieć.
Zmyślony bełkot, żeby sprzedać te wypociny. Lepiej niech kula wyjdzie do Cyborg, a nie książki pisze.
cygi ****** sie w ten caban po co miała by cos takiego o sobie pisac akurat ten fakt to prawda miała bardzo nie ciekawą sytułacje , to tyson tez nie cpał i nie miał zle ze by tylko ksiązke sprzedac ?? ******* sie w łeb
wiekszosc w Polsce ma taka sytuacje
Cygi tez jej nie lubie ale przesadzasz troche . To o czym ona pisze widze kazdego dnia . Takie rzeczy dzieja sie wszedzie . Sam kiedys miksowalem rozne specyfikiki . Jednak mialem dosc duzo wczesniej niz ona ,bo po jakis 3 miesiacach czulem sie wykonczony totalnie i zluzowalem. Nie bawie sie juz tak
I tak jest nasza pyza 😀
i pewnie jeszcze uprawiała seks z byle kim i gdzie popadnie