Remy Bonjasky przez dwadzieścia lat walczył w Kickboxingu. W swojej ostatniej walce pokonał Mirko Filipovica. Jeden z dziennikarzy serwisu liverkick.com zadał mu dziewięć pytań, w której mówi o ostatniej walce z Cro Copem, trenowaniu Danyo Illungi oraz swoich obecnych zajęciach.
LiverKick: Jakie są Twoje obecne plany?
Remy Bonjasky: Pracuję nad wdrożeniem swoich projektów, z czego jednym z nich jest otworzenie mojej drugiej akademii. Ponadto współpracuje z zawodnikami w dziedzinie treningów, robię seminaria i jeszcze kilka innych spraw. Nie czuję się w ogóle, jakbym był na emeryturze. Wciąż jestem bardzo zajętym człowiekiem.
LK: Wiem, że prowadzisz własną akademię, Bonjasky Academy. Z kim obecnie trenujesz na swojej sali?
RB: Z moich najbardziej znanych uczniów wydaje mi się, że jest Danyo Illunga. Jest jeszcze kilku innych znanych zawodników, jednak Danyo jest zdecydowanie najbardziej znany z nich wsystkich, oczywiście na tą chwilę.
LK: Gdybyś nie był Kickboxerem, to jaki byłby Twój zawód?
RB: Prawdopodobnie kontynuowałbym swoją karierę w bankowości.
LK: Glory rozbudziło zainteresowanie Kickboxingiem w USA. Jak widzisz przyszłość Kickboxingu w USA i innych krajach?
RB:Cieszę się, z tego, że Glory znalazło swoją niszę po upadku K-1. Robią dobre, profesjonalnie zorganizowane gale. Myślę, że ta organizacja będzie tylko rosła i rosła. Walki są niezwykle widowiskowe, ponadto bardzo często kończą się nokautami. Glory cały czas rośnie w siłę.
LK: Nie pierwszy raz odchodzisz z Kicboxingu. Wcześniej miałeś problem z okiem. Co spowodowało tamtą kontuzję?
RK: Tamta kontuzja była spowodowana odklejeniem się siatkówki.
LK: Po pokonaniu Mirko Filipovica fani dziwnie zareagowali na sali. Jak to odebrałeś?
RB: Nie wiedziałem w ogóle o co im chodziło. Tamta gala była pełna emocji nie tylko dla mnie. Przeżyłem wtedy coś, co jeszcze nigdy w karierze mnie nie spotkało, ale nie wierzę, że fani wygwizdali mnie, stawiam, że wygwizdali wynik walki. Wielu ludzi w Zagrzebiu zawsze okazywało mi wiele serdeczności. Nie wiem, co mogę powiedzieć. Jestem wciąż szczęśliwy , że mogłem uczestniczyć w tym wydarzeniu i wygrać walkę na tej gali.
LK: Zawsze się zastanawiałem, co sobie myślałes po incydencie z Badrem Harim w finale K-1 z 2008-ego roku?
RB: (Bonjasky wzrusza ramionami) Badr zrobił co zrobił i walka skończyła się w taki, a nie inny sposób.
LK: Jestem pewny, że nie złościłeś się na to, że wygrałeś nagrodę w ten sposób.
RB: Dokładnie tak jak mówisz.
LK: Czy jest coś, co o Tobie wie bardzo mało osób i co mogłoby zaskoczyć fanów?
RB: Boję się pająków.
Jego walka z Sappem zasługuje na miano legendarnej.