Były partner treningowy byłego mistrza UFC wróży mu sukcesy w wadze ciężkiej.
Wiele miesięcy temu media mocno rozgrzewał temat możliwej rywalizacji Jona Jonesa w kategorii ciężkiej, z czasem dyskusja straciła na impecie ze względu na brak konkretów w sprawie. Od czasu do czasu były mistrz wagi półciężkiej publikuje krótkie nagrania z treningów, na których jest wyraźnie cięższy niż za czasów rywalizacji w limicie 205 funtów.
Jednym z zainteresowanych zobaczeniem Jonesa w dywizji ciężkiej jest jego były klubowy kolega, Rashad Evans.
Przejście do wagi ciężkiej będzie kontynuacją tworzenia dziedzictwa Jona Jonesa. Jon Jones jest niesamowitym sportowcem a jego fight IQ nie może być przewyższone przez kogokolwiek. Spodziewam się, że wniesie to do kategorii ciężkiej.
To, co moim zdaniem może sprawić mu problemy to fakt, że Ci goście są wielcy i uderzają mocniej, ale przede wszystkim, to jest świetny Jon Jones. On może dostosować się do wszystkiego.
W ciągu ostatnich 18 miesięcy Amerykanin stoczył tylko jedną walkę, w lutym 2020 roku decyzją sędziów pokonał Dominicka Reyesa. Po kolejnej obronie pasa wagi półciężkiej na celowniku znalazło się starcie z Francisem Ngannou i zdecydowanie jest to najciekawsze możliwe zestawienie.
Walka z Francisem to jedna z najbardziej intrygujących, ponieważ to pojedynek przeciwko facetowi, który odbiera mu niektóre z zalet, którymi mógł cieszyć się od dawna – bycie zawodnikiem z większym zasięgiem, bycie silniejszym i te wszystkie aspekty wnoszone do klatki. Tak, więc to będzie interesujące zobaczyć czy będzie w stanie przenieść to do dywizji ciężkiej. Jednocześnie trudno powiedzieć, że tego nie zrobi, bo to Jon Jones.