12 stycznia w Lubinie odbędzie się gala Fight Exclusive Night 23. Paweł Jóźwiak, prezes federacji, już dziś nie może doczekać się tego wydarzenia, które od dawna jest wyczekiwane na Dolnym Śląsku. – Lubin czeka na nas, jestem przekonany, że damy kibicom to, czego oczekują – zapewnia sternik FEN.
FEN po raz czwarty zawita do Lubina. Co prezes myśli słysząc nazwę tego miasta?
Paweł Jóźwiak: Cieszę się, że znowu zawitamy do Lubina. Przed rokiem nie było nas w tym mieście, a gala sprzed dwóch lat była naprawdę świetnym widowiskiem, do którego z chęcią wracam podczas różnych rozmów o naszej federacji. Dziś mamy mistrza Mateusza Rębeckiego, który jest jednym z najlepszych zawodników w Polsce w kategorii lekkiej, a między innymi w Lubinie podczas gali FEN 15 „Chińczyk” zrobił duży krok w kierunku pasa, który dzisiaj dzierży. Kamil Gniadek zaraz może być mistrzem w dywizji półśredniej, a również bił się w Lubinie. Nie można powiedzieć, że 15. edycja po prostu była i pozostała bez echa. Marcin Zontek, Wojciech Wierzbicki czy Oskar Somerfeld to zawodnicy, którzy wtedy byli się u nas, dziś są, pewnie jeszcze długo będą w naszej federacji i wierzę w to, że 23. gala również spowoduje, iż będziemy często do niej wracać.
Karta walk gali FEN 23 wygląda inaczej niż zwykle. Propocje K-1 względem MMA po raz pierwszy są na korzyść formuły uderzanej.
PJ: Dolny Śląsk to zagłębie polskiego kickboksingu, stąd karta walk ułożona jest w taki, a nie inny sposób. Mam zwiedzonych wiele klubów w okolicach Wrocławia czy Lubina i wiem, że tam na K-1 jest naprawdę spory nacisk. Chcemy spróbować czegoś innego i dawać kibicom walki w formule, która jest najbliższa ich upodobaniom. To przekłada się na zainteresowanie galą i sprzedaż biletów.
Na trzy tygodnie przed galą zostało niewiele biletów.
PJ: Biletów jest z każdym dniem coraz mniej, bo zainteresowanie lokalnych kibiców jest naprawdę spore. Cieszę się, że przed świętami mogliśmy ogłosić galę FEN 24 będąc spokojnym o to, co będzie miało miejsce w Lubinie. Ze sportowego punktu widzenia 12 stycznia czeka nas naprawdę bardzo dużo dobrego. Dwie walki mistrzowskie, pojedynek w kategorii ciężkiej, marzący o powrocie na tron Wierzbicki czy młody Łopaczyk to gwarancja tego, że Lubin znowu będzie o nas długo pamiętał.
Czy czegoś w Lubinie zabraknie?
PJ: Wydaje mi się, że niczego, bo w Lubinie każdy znajdzie coś dla siebie. Bałem się na początku, że Daguir Imavov zostanie odebrany przez fanów jako łatwy rywal dla Rębeckiego przez to, że nie ma głośnego nazwiska. Trafiliśmy jednak w gusta wszystkich, a to świadczy o tym, że kibice w Polsce naprawdę rozumieją MMA i doceniają poziom prawdziwych zawodników. Daguir to kozak, pokonał dwóch naszych zawodników, teraz idzie kategorię wyżej i na pewno będzie mocnym rywalem dla Rębeckiego, dla którego w Polsce obecnie nie widzę przeciwników.
Pławecki będzie bronił pasa…
PJ: Każda walka Łukasza to pewne emocje i najwyższy światowy poziom. Pławecki się nie zatrzymuje, zawsze pokazuje ogień w klatce od pierwszego do ostatniego gongu. Ja myślę, że to może być K-1, jakiego jeszcze u nas nie widzieliśmy. Gdy rozmawiałem kilkukrotnie z Łukaszem to odnosiłem wrażenie, że rozmawiam z modelowym typem sportowca. Profesjonalistą od A do Z. Wierzę w to, że wraz z Dominikiem Zadorą dadzą walkę, z której będę dumny.
Zadora na pewno mu jednak nie odpuści.
PJ: No i o to w tym wszystkim chodzi. Dominik jest dojrzałym i ułożonym zawodnikiem, który wie, po co trenuje i co może dać mu zwycięstwo z Łukaszem Pławeckim. Wierzę w obu tych chłopaków, bo obaj są potrzebni do tego, żeby to była znakomita walka. Zawsze to powtarzam – niech wygra sport, bo tylko prawdziwy sport na najwyższym poziomie zawsze się obroni.
Sporo emocji może dostarczyć konfrontacja Tymoteusza Łopaczyka z Szymonem Duszą.
PJ: Osobiście uważam, że to może być najlepsza walka tego wieczoru. Przed oczami mam ich walki podczas gali FEN 21 we Wrocławiu, gdy głowiliśmy się z wraz z moim zespołem, komu przyznać bonus za najlepszą walkę wieczoru. Przyznaliśmy dwie nagrody, bo i Tymek i Szymon pokazali się z bardzo dobrej strony. Dusza minimalnie przegrał, ale każdy pamięta, że na kartach punktowych było ciasno i niewiele brakowało, żeby przechylił wynik potyczki na swoją korzyść. Łopaczyk to natomiast nasza perełka i nadzieja polskiego MMA. Nie żartuję – jestem w stałym kontakcie z jego trenerami – z tego chłopaka będziemy mieli wiele pożytku. Nie my, jako FEN, Polacy będą kiedyś z niego dumni.
Walka Zontka z Sianosem…
PJ: Odpowiem krótko. Będzie Zontkowo albo Sianosowi. Radzę nie mrugać.
Informacja prasowa