W ostatnim odcinku cyklu „Poznaj moich Spartan” przybliżymy Wam sylwetkę obecnego redaktora naczelnego – Andrew.
Andrew od początku pracy na Fight24 zajmował się publicystyką oraz wywiadami. Autor serii felietonów pt. „Z przymrużeniem oka” w których opisywał najciekawsze wydarzenia zebrane z kilku tygodni. Co ciekawe w swoich tekstach zawsze potrafi wstrzyknąć sporą dawkę humoru, anegdot i zwariowanych porównań. Przed kamerą zawsze zimna krew i opanowanie. Odkąd objął stanowisko redaktora naczelnego, na jego barki spadła duża odpowiedzialność za cały serwis jednak dzięki swojej wiedzy radzi sobie doskonale na tym stanowisku.
Inni o Andrew
Yoshi:
Jędrzej jest w naszej ekipie od samego początku więc znakomicie się dogadujemy i bardzo dobrze się z nim współpracuje. Autor pierwszego na Fight24 autorskiego cyklu felietonów „Z przymrużeniem oka” który zawsze czytałem z ogromną ciekawością i przyjemnością. Zawsze chętny do pomocy z której nie raz już korzystałem by poradzić się w pewnych kwestiach. Dzięki swoim zainteresowaniom i wiedzy z dziedziny marketingu, PR’u i komunikacji jest idealną osobą na stanowisku prowadzącego serwis F24. Z jego zarządzaniem i naszą wspólną pracą, Fight24 jest czołowym portalem o tematyce sportów walki w Polsce.
KondiCapo:
Jędrek na przełomie zimy i wiosny objął stanowisko naczelnego i moim zdaniem była to zmiana na lepsze. Widać, że chłop wie co robi i zna się na tym. Sympatyczny gość, bez problemowo można się z nim dogadać i do wszystkiego podchodzi na spokojnie, bez nerwów. Dobrze mieć takiego szefa. Prywatnie – całkiem zabawny facet.
Rabittt:
Nie raz stojący w cieniu, prawie niewidoczny ale to on dowodzi całą ekipą. O MMA można z nim porozmawiać zawsze i można robić to godzinami. Nie ma litości dla uchybień i niedociągnięć i za to właśnie go lubimy.
Restler:
Jędrek jest człowiekiem lubiącym postawić na swoim, który nie ugina się pod ciężarem wulgaryzmów i odmiennych opinii. Właściwy człowiek, na właściwym miejscu, bez którego karawana nie pojedzie dalej.
Lady M:
Jędrek jest obdarzony najbardziej kwiecistą wymową w całej redakcji. Konkretny gość z głową na karku. Pisze fenomenalne felietony, które dostarczają zarówno uciechy, jak i skłaniają do myślenia. Czasem marudzi, ale w końcu to prawo Naczelnego %-)
Koczot:
Jędrzej to bardzo konkretny gość. Wszystko doprowadza do końca i wyjaśnia by nie było żadnych niedomówień czy żalów. Jednocześnie potrafi pochwalić i powiedzieć co było nie tak. Otwarty na nowe pomysły. Jakiś czas temu przejął pozycję redaktora naczelnego serwisu i póki co idzie to w dobrym kierunku.
Andrew o Fight24:
Fight24 to od zawsze było moje hobby i zdecydowanie nadal nim jest. Przyznaję, w ciągu tych kilku lat, bodaj trzy razy, z takich czy innych powodów miałem zamiar zostawić Fight24 za sobą, ale jakoś nigdy do tego nie doszło. Myślę, że ostatecznie zatrzymywała mnie pasja, którą ten portal jest przepełniony, pasja zarówno ekipy redaktorskiej jak i czytelników portalu. Aktualnie z powodu pełnionej przeze mnie funkcji, sprawy administracyjne i oficjalne portalu, absorbują mnie bez reszty. Nie mam zbytnio czasu na publicystykę, czyli to, co od początku tu robiłem. Mam nadzieję jednak, że niedługo się to zmieni i po zamknięciu bieżących spraw i wypracowaniu odpowiednich procedur oraz rozwiązań będą mógł znów w większym stopniu zająć się publicystyką.
Andrew o sobie:
Swoją przygodę ze Sportami Walki, zaczynałem wiele lat temu od Boksu. Przez ten okres z ciekawości i chęci poznawania nowych rzeczy przewijałem się przez różne style takie jak: Judo, Muay Thai, Kickboxing, BJJ czy właśnie MMA. Ale, jak już wielokrotnie powtarzałem, „naznaczony” zostałem z chwilą pierwszego wejścia do sali treningowej, stąd już zawsze, do końca życia mentalnie będę „Bokserem”. John McCarthy powiedział kiedyś – „Boks jest sportem naszych ojców, kickboxing jest sportem naszego pokolenia, a MMA jest sportem naszych synów”. I coś w tym jest. Ja jednak nie lubię się ograniczać i z taką samą przyjemnością obejrzę galę boksu, kickboxingu czy MMA. Pierwszymi walkami, jakie oglądałem na żywo były walki Andrzeja Gołoty i Mike’a Tysona. Bardzo dobrze pamiętam „95 sekund w Atlantic City”, miałem wtedy 12 lat i nie spałem całą noc. Próbuję sobie przypomnieć jacy zawodnicy z innych dyscyplin wywarli na mnie największe wrażenie na początku i, jeśli chodzi o MMA, to na myśl przychodzą mi trzy nazwiska Rutten, Sakuraba i Vovchanchyn. Do dzisiaj mam pierwsze filmy z ich walk i highlighty sygnowane przez Sherdoga, które przyniósł mi kolega w czasach „wczesno-licealnych”. Do dzisiaj z przyjemnością wracam do tych nagrań. Poza sportami walki interesuje mnie koszykówka, w którą grywam od drugiej klasy podstawówki, a także komunikacja międzyludzka, zagadnienia marketingu i PR’u oraz odżywianie, suplementacja i doping w sporcie ze szczególnym uwzględnieniem dopingu, którym wydatnie interesuję się od ok. 10 lat.
Anegdota 1
Byłem umówiony na szybkie spotkanie, a za niedługo miałem trening.
– Witam Panie Jędrzeju. A po cóż Panu ta torba sportowa?
– No akurat tak się złożyło, że z marszu jestem i zaraz na trening jadę, a nie chciałem jej w samochodzie zostawiać, wie Pan.
– Aaa rozumiem, jasna sprawa. I co w piłkę Pan trochę kopie?
– Noooo w zasadzie trochę kopię, ale… niezbyt w piłkę.
Anegdota 2
Ta sytuacja, jak to się mówi „zniszczyła mi system”. Click. Boom!
Użyczyłem koledze moich elastycznych ochraniaczy na piszczel i stopę, żeby mógł sobie posparować. Po sparingach wziął je ze sobą, zapowiadając, że odda mi je wyprane. Na następnym treningu wręcza mi je bielutkie, wręcz śnieżnobiałe, żartobliwie stwierdzam, że tak białe nie były nawet jako nowe. „Moja żona prała” – mówi z dumą i po chwili dodaje – „Suka z niej, ale pranie robi dobre”.
HAhaha żona najlepsza 🙂 A wracając do tematu to z chęcią bym koljny odcinek z przymrużeniem oka poczytał. Zawsze poprawia mi humor.
z przymrużeniem oka- pierwsza klasa, bardzo błyskotliwe 🙂
anegdota 2- kolega mistrz! 😀
Myślę, że już niebawem znów będziemy przymrużać oko na bieżące sprawy w świecie sportów walki 🙂
Mimo, że obiektywnie rzecz biorąc ów cykl był niekiedy głupkowaty, to mam do niego jakiś sentyment 😉 Także jest pierwszy na liście do realizacji, kiedy już wygospodaruję trochę czasu na pisanie.