Minionej soboty Tomasz Adamek walcząc w średnim stylu, przeszedł drogę od porażki przez remis do wygranej. Jednak o ile ewentualny remis, w pewien sposób, mógłby być jego udziałem o tyle zwycięstwo, Polak może zawdzięczać głównie sędziom. Obiektywnie rzecz biorąc Steve „USS” Cunningham był w tym starciu lepszym pięściarzem. Tomasz Adamek próbował grać role, która do niego nie pasuje a efektem tej maskarady było coś na kształt owcy w wilczej skórze.
Cunningham był lepszym pięściarzem?! Otóż tak. Amerykanin w tej walce boksował. Nader zachowawczo to prawda, ale jednak w jego wykonaniu był to boks. Skutecznie unikał ciosów rywala, umiejętnie atakował z kontry i celnie uderzał ciosami prostymi. Adamek z kolei po raz drugi w historii swojej kariery w wadze ciężkiej nie był pięściarzem, grał za to role tzw. „punchera”. „Punchera”, którym rzecz jasna nigdy nie był i nie będzie. Ten styl nijak do niego nie pasuje i nijak mu nie wychodzi. Wszystko to nie zmienia, co prawda w najmniejszym stopniu faktu, że tak czy inaczej byliśmy świadkami naprawdę interesującego widowiska. Jednak patrząc na przebieg tej walki, biorąc pod uwagę jej wynik i porównując ją do wszelkich prawideł punktowania w boksie zawodowym nie sposób nie odnieść wrażenia, że nawet pierwotnie ogłoszony remis był wynikiem krzywdzącym dla Cunninghama.
W opinii wielu apologetów zwycięstwa Adamka, przeważa argument mówiący o tym, że Cunningham cały czas się cofał. Jest to argument kompletnie nie trafiony, gdyż po prostu objął on taką taktykę, tzw. „Counter Punching” był jego pomysłem na tę walkę. Boks z defensywy stosowało i stosuje wielu wybitnych bokserów. Robił to sam Tomasz Adamek w starciu chociażby z Chrisem Arreolą. Następnym częstym argumentem tłumaczącym zwycięstwo Polaka jest zaznaczanie końcówek rund. Faktycznie, o ile sam zamysł nie był zły o tyle wykonanie, pozostawiało wiele do życzenia. Na 10 sekund przed końcem niemal każdej rundy Adamek rzucał się na Amerykanina robiąc tzw. „wiatrak„. Ciosy składające się na „wiatrak” albo w ogóle nie dochodziły do celu albo trafiały na gardę. Nijak nie można nazwać tego „zaznaczaniem przewagi”. Jako kolejny argument podaje się to, że Amerykanin stosował praktycznie same proste. I tutaj jak najbardziej się zgadzam. Cunningham faktycznie używał niemal tylko prostych i nie stosował żadnych kombinacji, co generalnie mogło nie być dobrze odebrane przez sędziów.
Argumentem najczęściej podawanym za zwycięstwem Amerykanina z kolei, jest zsumowana ilość ciosów. To jednak nie jest żadnym wykładnikiem, ponieważ suma wszystkich ciosów nie ma żadnego znaczenia w sytuacji, kiedy przecież każda runda punktowana jest osobno. Niezłym wykładnikiem może być jednak ogólna skuteczność ciosów, która u Cunninghama była wyższa w aż dziesięciu rundach a zsumowana, procentowa skuteczność to: 41% u Cunninghama i 33% u Adamka. A teraz, spróbujmy przeanalizować dalsze fakty.
Na co zwraca się uwagę punktując walkę w boksie zawodowym:
Effective Aggressiveness – jest to punkt, który bardzo łatwo może podlec nadinterpretacji. W pierwotnym założeniu rzecz jasna nie chodzi tutaj o bezsensowną agresję i „wyrzucanie” ciosów na oślep, ale przede wszystkim o skuteczność. Skuteczności Adamkowi zabrakło. Mimo tego, że w tytule jest napisane „aggressiveness” to zawodnik walczący z defensywy, również może (a nawet powinien) zostać pozytywnie oceniony, jeśli jest skuteczniejszy. Cunningham był skuteczniejszy, niemal w każdej rundzie.
Clean Punching – chodzi oczywiście o ciosy, które doszły celu, czyli nie zostały sparowane ani uniknięte, nie ześlizgnęły się ani nie trafiły na gardę. Im cios jest silniejszy, tym wyższa jest jego wartość. W większości rund to właśnie USS wykonał więcej „clean punches„, ale to Adamek, grający w tej walce role „punchera” zadawał więcej ciosów silnych.
Ring Generalship – kolejne kryterium, mogące ulec nadinterpretacji. Chodzi mianowicie o narzucenie swojego stylu i tempa walki. Tutaj z kolei istotnym wykładnikiem jest wypowiedź samego Adamka, który po walce przyznał, że musiał gonić Cunninghama po ringu. Zatem jasne i oczywiste jest, że to Amerykanin wciągnął Polaka w swoją grę i narzucił mu swój styl boksowania. Adamek próbował skracać dystans i wciągać przeciwnika w swoje zamysły taktyczne, ale praktycznie na owych próbach się kończyło. Raczej nie słyszałem o tym żeby przyznawano punkty za próby.
Defense – czyli po prostu obrona. Naprawdę nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek, kto uważa, iż ma jakiekolwiek pojęcie o boksie mógł powiedzieć, że Adamek dobrze się bronił w tej walce. Dużo bliższe prawdy byłoby powiedzenie, że w ogóle się nie bronił. Cunningham za to balansował, unikał ciosów, szczelnie trzymał gardę i dobrze pracował na nogach.
Reasumując o ile faktycznie na gorąco mogła to być walka trudna do punktowania o tyle zwycięstwo Adamka jest delikatnie mówiąc – nieco naciągane. Steve Cunningham był lepszy i to nie ulega wątpliwości. Amerykanin zadawał więcej ciosów, był skuteczniejszy, dobrze się bronił i dobrze blokował, był wyraźnie szybszy, świetnie pracował na nogach i miał konkretny plan taktyczny, który narzucił swojemu przeciwnikowi.
Zaskakujące jest jednak to, że w obliczu walki Polaka tracimy umiejętność trzeźwej oceny. Komentujący tę walkę dla stacji Orange Sport, Janusz Pindera wiedział i mówił wprost, że Adamek przegrywa ale jednocześnie wprost życzył sobie aby wynik był ogłoszony na korzyść Polaka. Wśród zgromadzonych ekspertów w studiu telewizyjnym, tylko jedna osoba uznała, że wygrał „USS” Cunningham. Bardzo niepokojący natomiast jest wydźwięk tej walki albo raczej jej wyniku. Na wszelkiego rodzaju serwisach i forach internetowych osobom, które chcą podjąć się obiektywnej analizy walki zarzuca się brak patriotyzmu i szukanie dziury w całym w sytuacji „kiedy przecież wygrał Polak„. Przerażające jest to, że pod płaszczykiem pseudopatriotyzmu dajemy przyzwolenie i jednocześnie przyklaskujemy, łamaniu podstawowych zasad fair play. W takim układzie, ja nie chcę takiej polskości, ja nie chcę takiego patriotyzmu, ale przede wszystkim nie chcę takiego boksu. Dlaczego nie cieszę się z tego, że wygrał Polak? Dlatego że w tej sytuacji przegrał boks. Ileż w ostatnim czasie było takich sytuacji, kiedy zamiast tego zawodnika, który był zwyczajnie lepszy, wygrywał ten, który był protegowanym organizatora gali? Zdecydowanie za dużo. Właśnie takie sytuacje zabijają boks. Zabijają w nim całkowicie ducha sportu, ducha sportu, który przecież nie ma narodowości.
Tomasz Adamek w ciągu niespełna tygodnia od opisywanej walki zdążył już niejednokrotnie, na łamach różnego rodzaju mediów odpowiedzieć tym, którzy uważali, że zrobił za mało żeby tę walkę wygrać. W większości przypadków całkowicie odpierał argumenty z takim przekonaniem i zawziętością jak gdyby były to tylko bezpodstawne zarzuty. Czasami jednak dobrze jest po prostu przyjąć krytykę z pokorą, spróbować wyciągnąć wnioski i samemu obiektywnie stwierdzić czy krytyka jest konstruktywna czy nie. Warto też pamiętać, że pochlebcy są zazwyczaj złymi doradcami.
Na koniec pozwolę sobie zadać pytanie, skierowane zarówno do osób, które cieszą się ze zwycięstwa Tomasza Adamka jak i dla tych, którzy uważają, że zwycięstwo należało się Stevovi Cunninghamowi. Ci, którzy optowali za remisem również mogą poszukać odpowiedzi na to pytanie.
Czy to Steve „USS” Cunningham w tak krótkim czasie zrobił takie postępy czy to jednak Tomasz „Góral” Adamek, mówiąc kolokwialnie, zaliczył taki regres? Jeśli w grę wchodzi opcja numer jeden to w zasadzie nie mamy się czego obawiać. Do rewanżu raczej na pewno nie dojdzie, więc nie pozostaje nam nic innego jak tylko życzyć Amerykaninowi wszystkiego najlepszego na dalszej drodze kariery. Jeśli jednak faktem byłaby opcja numer dwa to prognostyk przed ewentualna walką z Kubratem Pulevem nie wygląda zbyt optymistycznie.
Jędrzej Kowalik
www.fight24.pl
zamiast się cieszyć, że dostaliśmy prezent to narzekacie, Polska…
Cieszyć się z prezentów skradzionych komuś innemu, Polska…
Kibic jak widać nie zrozumiał przeczytanego tekstu 🙂
…a poza tym jaki prezent MY dostaliśmy ? Prezent dostał Adamek. To nie była walka nasza z nimi, tylko dwóch ludzi, boxerów i narodowość nie ma kompletnie żadnego znaczenia.
…no chyba że piszesz o prezentach pod choinką.
Według mnie Adamek wygrał 115-113. Steve Cunningham powinien mieć pretensje głównie do siebie. Zadawał jeden cios prawą ręką i zaczynał uciekać. Przez całą walkę nie zadał dwóch prawych jeden po drugim, po prostu nie ponawiał ataków. Krążył i krążył i krążył. Od czasu do czasu trafiał naprawdę dobrym prawym i znów zaczynał biegać. Nie wydaje mi się, by w ten sposób można było wygrać – wytłumaczył Lederman.
drugiej strony Adamek podążał za rywalem, próbował skracać dystans i trafiać Cunninghama prawymi, ponawiał ataki i zadawał więcej niż jeden cios. – Według mnie to właśnie trzeba robić, by wygrać taką walkę – dodał sędzia.
I co tu jeszcze mozna dodac? zabawa w cyrk?, jaki czesto widzimy w mma? low kick low kick + obalenie i wygrana mam w kieszeni?. To nie walka tylko schemat.
Adamek przegrał tą walke a takie pieprzenie ze jego ciosy nie robily na nim zadnego wrazenia to malo istotne , walke na punkty jednoglosnie przegral i tyle w temacie , okradli Cunningama
dla mnie to jest zenada ale ile juz bylo takich sytuacji w boksie…
Ja również uważam, że tym werdyktem skrzywdzono Cunninghama i wydaje mi się, że jeśli już to lepszym wyjściem byłoby dać remis. Wydaje mi się że Adamek kompletnie nie pasuje do tej kategorii i jest za mały. Ważąc ponad 100 kg jest ociężały i powolny a przecież to jego szybkość była kiedyś atutem. Jeśli tak dalej będzie to nie ma co myśleć pozytywnie o walce z Kubratem Pulevem a tym bardziej kolejnej walce z Kliczko LOL. Druga sprawa która mnie martwi to to, że Adamek pożegnał się z trenerem Gmitrukiem, który zawsze bardzo dobrze przygotowywał go do walk.
Trader nie wiem czy Cie dobrze rozumiem, ale jeśli uważasz że MMA to cyrk to wydaje mi się że boks jest większym cyrkiem. Żeby nie wspomnieć Tygrysa w ostatnich walkach – zwłaszcza tej na jesień 2002 roku stoczonej. Krytykujesz obalenia w MMA to tak jakby w judo krytykować rzuty.
Adamek nie przyzna racji nikomu … bo zawsze konstruktywnie pierniczy że dał radę itd. a ja go widzę jako człowieka który nie potrafi przegrywać i za kłamcę… po walce mówił że ciosy USS nie zrobiły na nim wrażenia… no tylko że 2 razy (mogę być w błędzie ale tak to widziałem) dostał tak w pysk że był zamroczony. Ok niech pokona sobie tego bułgara teraz a potem dostanie solidny wpie…. od drugiego Kliczki.
Kiedyś Tomka lubiłem … teraz a zwłaszcza po walce wprawia mnie w niesmak jak go widzę w tv, itd. …
Dla mnie walka była bliska remisu, sam punktowałem 115-114 dla USS. Ale np. słynny ekspert od lat punktujący walki w HBO, Harold Lederman wytypował Adamka 115 – 113. Walka była na tyle wyrównana, że bez możliwości punktowania remisowych rund, obaj mogli to wygrać.
szczerze mogli zostawić ten remis,a nie zmieniać decyzję,ale z 2 strony ciosy USS były pojedyńcze,klinczował,tańcował,atakował głową.Adamek oddawał podwójnie,dlatego wygrał,wg amerykańskiego sędziego pkt.
Moim zdaniem Adamek przegrał tą walkę.Rozstał się z Gmitrukiem, bo ten nie widział go i słusznie w ciężkiej.Jeszcze przed walką z Gołotą Gmitruk mówił, że nie będą sztucznie pompować wagi, bo ich celem nie jest pozostanie w ciężkiej.Po tej walce Adamek ogłosił,że zostaje w ciężkiej i niedługo potem rozstał się z Gmitrukiem.Góral na siłe przestawia się na „amerykańską szkołę boksu” i to mu zdecydowanie nie służy.Moim zdaniem Adamek z walki z Gołotą wygrałby i to wysoko z dzisiejszym Adamkiem.Waga ponad 100kg też nie jest dobra, stał się ociężały a ciosu i tak nie ma.Max waga dla Admka to 95-96kg.
faktycznie widac juz u niego zmiane stylu boxoowania.tylko nie wiem czy trzymanie rąk u pasa to szkola boxu ciezka ,czy amerykanska??
A tak co do reszty to nie ma co na niego za bardzo psioczyc.co mial zrobic???
tak wytypowali sedziowie i tyle…
W kwestii opinii Harolda Ledermana. Jest to jeden z wielu ekspertów, którzy wypowiadali się w sprawie wyniku walki. Jednak, jest to jedyny ekspert, którego zdanie było przywoływane we wszelkich, możliwych mediach w Polsce na taką skalę. Powody są oczywiste, jako jedyny uważał wynik za słuszny, wszyscy inni (np. Dan Rafael czy Lennox Lewis) nie byli tak wyrozumiali dla Adamka.
Powody takiej a nie innej opinii Ledermana? Myślę, że każdy kto śledzi jego punktowanie dla HBO wie o co chodzi. Lederman uwielbia „wiatraki” nie ważne czy ciosy dochodzą celu czy nie – „ma być wiatr”. Po drugie Lederman kompletnie nie docenia „Counter Punchingu” i znacznie lepsza dla niego jest nieefektywna, bezproduktywna agresja, ważne żeby iść do przodu nawet przyjmując ciosy przeciwnika idealnie na twarz. Tak dla przykładu i lepszego zobrazowania myślę, że najlepiej byłoby obejrzeć walkę Toney vs. Jirov a potem porównać swoją ocenę z punktacją Harolda Ledermana, można się zdziwić 😉
Adamek nieco stracił w moich czach w swojej życiowej formie Pulev czy Cunninhgan nie mieli by nic do powiedzenia. Może to być także kwestia xle dobranej taktyki bo Tomek to genialny bokser