Zawodnik wagi lekkiej UFC, Tony Ferguson, zastanawiał się nad tym, co sprawiło mu trudności w 2020 roku, obiecując, że w 2021 roku będzie „największym skurczybykiem”.
Tony Ferguson miał bardzo trudny 2020 rok z różnych powodów. Jego kalendarz zaczął się od tego, że został zestawiony do walki z mistrzem wagi lekkiej Khabibem Nurmagomedovem w Brooklynie w kwietniu, ale pandemia COVID-19 sprawiła, że do walki nie doszło już po raz piąty. Zamiast dostać wymarzony i oczekiwany od kilku lat pojedynek z Nurmagomedovem, Ferguson zmierzył się z Justinem Gaethje o tymczasowy pas na UFC 249 i doznał brutalnej porażki w piątej rundzie przez TKO.
Przegrana z Gaethje była gorzka, ale prezydent UFC Dana White powiedział, że da Fergusonowi kredyt zaufana, ponieważ redukował on swoją wagą dwa razy w okresie poprzedzającym walkę. Jednak po tym, jak Ferguson przegrał przez jednogłośną decyzję z Charlesem Oliveirą na UFC 256, ma już dwie przegrane walki z rzędu. Od początku roku, kiedy to Ferguson był zdecydowanym pretendentem numer jeden w dywizji 155 funtów, aż do zakończenia go z wieloma znakami zapytania, rok 2020 był dla niego okresem, który wolałby chyba zapomnieć.
Wraz z rozpoczęciem 2021 roku, Ferguson zostawia za sobą przeszłość i nie może się doczekać wspaniałego roku. W ostatnim wpisie na Instagramie, Ferguson oznajmił, że zamierza wrócić do UFC w 2021 roku jako „najlepsza i najstraszniejsza” wersja siebie.
Ferguson nie ma jeszcze zaplanowanej następnej walki, ale w tej chwili zajmuje #5 miejsce w dywizji, więc mimo przegranych dwóch ostatnich walk wciąż nie jest daleko od walki o tytuł. Patrząc na obecne zestawienie Top-10 dywizji lekkiej UFC, do potencjalnych przeciwników w jego kolejnej walce należy rewanż z Gaethje, walka z Paulem Felderem, czy pojedynek z przegranym starcia między Conorem McGregorem a Dustinem Poirierem.