Brazylijczyk był bliski zakończenia sportowych zmagań.
W 2017r. Jose Aldo (26-4, 8-3 w UFC, #2 w rankingu UFC) stoczył dwie walki – przegrał dwa starcia z Maxem Hollowayem (19-3, 15-3 w UFC). Od grudnia Brazylijczyk nie walczył i dopiero kilka dni temu oficjalnie poinformowano o zakontraktowaniu kolejnego pojedynku dla byłego mistrza wagi piórkowej. Tuż po drugiej z rzędu porażce Aldo mocno rozważał zakończenie kariery.
Po walce wziąłem trochę czasu dla siebie by pomyśleć i pobyć z moją rodziną. Dwa tygodnie później, spotkałem się z moimi trenerami, usiadłem ze wszystkimi i zapytałem co oni myślą. Czy to czas by powiedzieć stop czy nie? Zdecydowaliśmy iść do przodu, następnego dnia byłem na sali treningowej.
Jose nadal wierzy, że liczy się w walce o najwyższe cele.
Myślę, że nadal mam dużo zapału i umiejętności by iść i ponownie walczyć o pas. Nadal mam jeszcze cztery walki w kontrakcie. Chcę zawalczyć co najmniej trzy razy w tym roku. Chcę dostać trzecią walkę o pas, być znowu mistrzem. W przyszłości pomyślę o tym czy odejść czy nie.
Kolejną walkę Aldo stoczy w lipcu, na UFC on FOX 30 podejmie Jeremy’ego Stephensa (28-14, 15-13 w UFC, #4 w rankingu UFC).
No nie dziwie się wcale. Wpierdziel od rudego w 13 sek. a potem dwie walki z maxem i czar prysł o dominacji piórkowej. W sumie go lubię ale swoje czasy ma już za sobą…
Zgadzam się z tym jeszcze jedną porażkę zaliczy i będzie miał wiele do przemyślenia.