Plus tygodnia: 03.03-10.03

Oj działo się, działo się moi drodzy. Wygląda na to, że w końcu polska scena MMA rozwija się w dobrym kierunku, że miałem rację odnośnie byłego już mistrza Glory w wadze lekkiej, oraz że wiek nie gra roli, gdy w sercu ciągle maj. Zapraszam do kolejnego podsumowania tygodnia.

1. Fight Exclusive Night była hucznie zapowiadaną galą. Najważniejsze miało być after party, jak usłyszałem z ust innych redaktorów. Postanowiłem więc sprawdzić, czy rzeczywiście słowa zawodników, którzy byli na pierwszej gali i nie chcieli nawet o niej wspominać, miały odzwierciedlenie przy drugiej edycji show. W telewizji ukryje się błędy, ale na żywo już ta czynność wiąże się z wielkim wysiłkiem. Napiszę jedno zdanie o tej gali, parafrazując na słowa bohatera jednej z polskich komedii: FEN… i wszystko jasne. Gala przeszła moje oczekiwania. Walka wieczoru zaskoczyła wszystkich, organizacja doskonała. Powiem wam jednak, że nie to wywarło na mnie największe wrażenie. Podczas gali, po walce Bubiński vs Rogosz, najlepszej podczas eventu, uwagę męskiej części publiczności przykuły modelki. Zauważywszy piękne, półnagie Panie ruszyłem szybkim krokiem, by znaleźć się za sceną i przyjrzeć się nieco z bliska kraśnym białogłowom. Razem z ekipą jednego z zawodników do końca pokazu nie mogliśmy powstrzymać oczopląsu i pozbierać szczęk z podłogi. Byłem na galach, gdzie walczono w oleju, ale pokaz modelek, to był strzał w dziesiątkę. Plus jednak za doskonałą galę. Nie wiem, co Paweł Jóźwiak będzie musiał wymyślić, bym kolejny event uznał za bardziej udany. Jóźwiak połączył dwie rzeczy najbliższe memu sercu: piękno kobiecego ciała i ukochany sport. Oby więcej takich połączeń, oby więcej takich gal i oby jak najwięcej zawodników, którzy nie wychodzą do ringu jedynie po pieniądze. Dodatkowy plus dla sędziów, którzy wykonali kawał dobrej roboty. Na palcach jednej ręki wyliczę gale, gdzie sędziowie wystrzegają się pomyłek, a do tych gal zaliczam FEN 2.

2. Tylko jeden z zawodników walczących na gali Fight Exclusive Night zasłużył na nasze wyróżnienie. Paradoksalnie nie wygrał on swojego pojedynku. Dwa tygodnie przed galą wziął walkę w nowej dla siebie formule ze świetnym bokserem, przyjechał i zawalczył. Jak ON zawalczył? Michał Dembler pokazał, że 42 lata to nie powód, by nie realizować swojej pasji. Byłem pod wrażeniem jego postawy. Zawodnik z Nowego Miasta Lubawskiego wyszedł do walki, by ją wygrać. Postawił Wojciechowi Bartnikowi twarde warunki, czy jak kto woli, tanio skóry nie sprzedał. Przesympatyczny Kickboxer wyraził chęć rewanżu i kontynuowanie kariery w MMA. Będę mu kibicował, bo zrobił na mnie kolosalne wrażenie.

3. Podobnie jak Dembler, wrażenie zrobiła na mnie również Sylwia Juśkiewicz. Łodzianka pokazała niezłomnego ducha walki i skuteczny boks. Te atuty wystarczyły, by pobić Martę Chojnoską na zasadach K-1. Jak głosi napis na klatce piersiowej Tomasza Sarary: nie siła, lecz charakter daje nam przewagę. Technika to rzecz, której można się nauczyć, ale serca do walki nie da się ani nauczyć, ani kupić. Podejście do starszej, utytułowanej rywalki, zawodniczki KSW bez kompleksów zaowocowało zwycięstwem. Radzę bacznie śledzić dalsze poczynania Sylwii, zarówno w formule MMA jak i w K-1.

4. Po upadku organizacji K-1, wielu Kickboxerów, którzy najlepsze lata mają już za sobą postanowiło poszukać szczęścia w MMA. Jednym z nich jest zadziwiający Mighty Mo. Zawodnik, który niegdyś został znokautowany przez wiele lżejszego Kaoklaia, w zeszłym tygodniu na gali Bellator 111 poddał Petera Grahama. Obydwaj znali się z K-1, ale wynik walki jest nieco zaskakujący, podobnie jak technika użyta przez reprezentanta USA. Jak najbardziej pozytywne zaskoczenie, zwłaszcza, że to drugie z rzędu poddanie Mighty’ego.

1. Gdy Andy Ristie wygrywał turniej na Glory 12 przewidywałem, że było w tym więcej szczęścia, niż talentu zawodnika z Surinamu. Nie myliłem się. Ristie nie obronił pasa, przegrywając przed czasem z gruzińskim karateką, Davitem Kirią. Walkę powinien wygrać ówczesny mistrz, ale chwila nieuwagi kosztowała go tytuł. Nie tego oczekuje się po mistrzu.

2. Zawsze z trudem przychodzi mi przyznawanie minusów zawodnikom z Polski. Nie inaczej jest tym razem, ale kogoś muszę nominować jako antybohatera minionego tygodnia. Zostaje nim przekornie organizacja UFC, która zrezygnowała z organizacji gali w Polsce. Zrażona ceną biletów, internetowym piractwem i Bóg wie czym jeszcze organizacja zrobi galę w Niemczech, na której zadebiutuje Paweł Pawlak. Niesmak jednak pozostaje i dalej będziemy emocjonować się walkami Polaków, ale poza granicami naszego kraju.

3 thoughts on “Plus tygodnia: 03.03-10.03

  1. Szkoda, że UFC nie zawita do Polski w tym roku. W dodatku miało być w Łodzi, więc na pewno bym się wybrał…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *