Były pretendent do tytułu wagi średniej UFC Paulo Costa zdradził, co było powodem jego słabego występu w walce z mistrzem Israelem Adesanyą na gali UFC 253. Okazuje się, że winowajcą był… alkohol.
Niepokonany wówczas Costa był uważany za zawodnika, który jest w stanie pokonać Adesanyę, ale okazał się zbyt łatwy przeciwnikiem dla mistrza, który rozbił go uderzeniami przed skończeniem go przez TKO w drugiej rundzie. To był świetny występ Adesanyi, ale wciąż trudno było uwierzyć, że Costa nie był w stanie stawić większego oporu. Teraz Brazylijczyk wyjaśnił, dlaczego wypadł tak słabo. Okazuje się, że w noc przed walką pił alkohol.
Na swoim kanale YouTube, Costa pogratulował Adesanyi za znokautowanie go, ale twierdzi, że wypił zbyt dużo wina poprzedniej nocy, co go osłabiło.
„Różnica polega na tym, że kiedy walczyłem z Adesanyą, wykorzystywałem tylko 20 procent swoich możliwości, więc musieliśmy w ostatniej chwili zmienić strategię. Czekaliśmy i zaatakowaliśmy dopiero w drugiej rundzie (…) i dziś wiemy, że to był duży błąd. Ale łatwo to teraz powiedzieć. Właściwą decyzją byłoby nie walczyć z powodu słabej kondycji, w jakiej się znajdowałem. Ale tak czy inaczej, musiałem o tym trochę porozmawiać, bo wiele osób pytało mnie, co się stało, dlaczego tak bardzo się zmieniłem.
Byłem inny, bo w ogóle nie czułem się dobrze. Nie spałem w noc przed walką. W szatni przed walką miałem silne skurcze w nogach. Komisja sportowa dwukrotnie przychodziła do mojej szatni, aby sprawdzić co się dzieje z moją nogą, aby usunąć olej, który nałożyliśmy na nogę w celu jej rozmasowania. Wiele rzeczy się wydarzyło.
Walczyłem z nim bez snu. Nie spałem poprzedniej nocy z powodu skurczów nogi, które miałem przez całą noc. Walka odbyła się tam o 9 rano, więc musieliśmy wstać o 5 rano. Musieliśmy się rozciągać, rozgrzewać, owijać ręce i robić wszystkie rzeczy, które normalnie robimy przed walką. Była 2:30 w nocy, a ja jeszcze nie spałem. To był mój błąd, nikogo za to nie winię.
Byłem niewyspany przez 24 godziny i potrzebowałem snu. Wypiłem wino, całą butelkę. Żeby spróbować dosłownie odpłynąć i zasnąć. Zaczęło się od jednego kieliszka, nie zadziałało. Pół butelki. Też nie zadziałało, więc wypiłem całą butelkę. I miałem zupełnie inne odczucia. Chyba nawet ci o tym nie mówiłem, Tamaro, do każdej walki przystępuję bardzo aktywny, oczywiście boję się oberwać lub zostać znokautowanym, więc zawsze zwracam na wszystko baczną uwagę.
A wychodząc do tej walki o tytuł byłem senny i ani trochę nie martwiłem się, że zostanę trafiony. Nic nie czułem. To było bardzo dziwne. Nie czułem żadnej ekscytacji, myśląc, że idę po tytuł. Byłem całkowicie spokojny. Byłem tak spokojny, że aż mnie to przeraziło.
Doszło do porażki. Ale gdybym przegrał z nim będąc w 100 procentach zdrowym, wtedy byłbym o wiele bardziej zdenerwowany, bo ktoś pokonałby mnie na serio. Ale ponieważ moja przegrana zdarzyła się w okolicznościach, o których wspomniałem wcześniej, chcę walczyć z Adesanyą ponownie. Ale zawalczyć z nim we właściwy sposób, będąc sobą, i jestem pewien, że kiedy to się stanie, sprawy będą dla niego o wiele trudniejsze.”
Jeśli Costa naprawdę był nietrzeźwy podczas walki, to zastanawiające jest, jak przeszedł badania lekarskie. Jeśli były oznaki, że był nietrzeźwy to nie powinien był walczyć, co rodzi poważne pytania do UFC i lokalnej komisji. Niezależnie od tego, był to słaby występ Costy i on sam zdaje sobie z tego sprawę. „Borrachinha” podjął bardzo lekkomyślną decyzję, która być może kosztowała go utratę szansy na zdobycie tytułu mistrza wagi średniej.
Miejmy nadzieję, że był to pierwszy i ostatni raz, kiedy Paulo Costa popełnił taki błąd i nie podejmie on kolejnej złej decyzji przy okazji zbliżającej się walki z Robertem Whittakerem z którym zmierzy się 17 kwietnia na gali UFC Fight Night 189.