Niewielu zawodników zostaje umieszczonych w walce wieczoru po zaledwie czterech walkach w UFC, a to właśnie udało się Paige VanZant.
Wschodząca gwiazda wagi słomkowej spotka się 10 grudnia na UFC Fight Night 80 z Joanne Calderwood. Taka szansa trafiła się dzięki temu, że 21-letnia VanZant wygrała pojedynki z Kailin Curran, Felice Herrig i ostatnią z Alex Chambers.
– Wiedziałam od wczesnych lat, że osiągnę sukces i kiedy dorastałam zawsze miałam coś wspólnego z walką przez co kilka razy miałam problemy. Zawsze szukałam rywalizacji. Musieliśmy przetywać rodzinne gry i zabawy z rodzicami i bratem ponieważ nie potrafiłam znieść porażki. To dlatego zawsze miałam marzenia o wygrywaniu od momentu urodzin i przez to jestem okropna kiedy przegrywam. Nie chcesz być obok mnie kiedy przegrywam niezależnie od tego, co to jest. Bez względu, czy jest to gra planszowa, czy jedna walka (porażka z Tecią Torres w 2013), to naprawdę na mnie wpływa.
Rywalka Paige VanZant wraca po zwycięstwie z Cortney Casey w lipcu oraz po zaskakującej porażce z debiutantką Maryną Moroz w kwietniu.
Jest gwiazda dla nalogowych prawiczkow co na oczy baby nie widzieli. Jest się czym szczycić.