Corey Anderson dążył do zdobycia walki o tytuł z Jonem Jonesem, zwyciężając po raz drugi w walce z Janem Błachowiczem podczas gali UFC Fight Night 167 w Rio Rancho w Nowym Meksyku, ale tym razem Błachowicz zrewanżował mu się nokautując go w pierwszej rundzie.
Niestety dla „Beastin”, Błachowicz ulokował swoją prawą rękę na jego szczęce odnosząc efektowne i niezwykle cenne zwycięstwo. Było to trzecie zwycięstwo Błachowicza z rzędu z czego drugie przez nokaut. Oprócz niejednogłośnej decyzji z Ronaldo Souzą, Błachowicz znokautował również byłego mistrza wagi średniej Luke’a Rockholda.
Jeśli chodzi o Coreya Andersona, ta przegrana zakończyła serię czterech zwycięstw z rzędu, w tym efektowne i szybkie zwycięstwo przez TKO w pierwszej rundzie z wysoko notowanym Johnnym Walkerem.
Pojedynek między Coreyem Andersonem a Janem Błachowiczem był nieoficjalnie traktowany jako eliminator do walki o tytuł wagi półciężkiej z mistrzem Jonem Jonesem. Po zwycięstwie Błachowicza, to właśnie Polak jest bliżej walki o pas. Wkrótce po zakończeniu pojedynku, Anderson został zbesztany za swój występ przez panującego króla wagi półciężkiej Jona Jonesa, który stwierdził, że Anderson dostał to, na co zasłużył.
Z kolei Corey Anderson zabrał głos po przegranej umieszczając oświadczenie w mediach społecznościowych:
„Świetny trener powiedział mi kiedyś: „Masz pięć minut na dąsanie się, a potem przechodzisz do następnej walki! Żyjemy i uczymy się. Wracamy do planowania. Doceniam każdego fana i hejtera! Porażka nigdy mnie nie powstrzymała i nie powstrzyma mnie teraz. Do zobaczenia na szczycie!”
Bardzo prawdopodobne jest to, że w kolejnej walce o tytuł wagi półciężkiej, rywalem Jona Jonesa będzie Jan Błachowicz o ile UFC nie zdecyduje inaczej. Z kolei Corey Anderson będzie musiał jeszcze trochę popracować, aby zawalczyć o pas.