Ostatnia walka Cormiera w Strikeforce z… Mirem

Po krótkim zamieszaniu związanym z Timem Sylvią i jego ew. walką z mistrzem Strikeforce, w końcu wszystko stało się jasne. Daniel Cormier (10-0) w swojej ostatniej walce dla tej federacji zmierzy się ze ściągniętym specjalnie na tę okazję z UFC Frankiem Mirem (16-6).

Jak wiadomo waga ciężka Strikeforce jest już na wymarciu i ciężko było znaleźć godnego rywala dla Cormiera, dlatego działacze postawili na ten nietypowy ruch.

„Było wiele spekulacji o tym z kim ma się teraz bić Cormier. Ta walka ma najwięcej sensu. Cormier to jeden z najlepszych zawodników wagi ciężkiej na świecie. Wygrał turniej Strikeforce pokonując Josha Barnetta. Musi walczyć z przeciwnikami tego kalibru, a Frank Mir jest właśnie takim gościem.” – powiedział Dana White.

Frank Mir po trzech kolejnych zwycięstwach nad Cro Copem, Nelsonem i Minotauro w maju otrzymał szansę walki o pas mistrzowski UFC. Sztuka ta się jednak nie udała, bowiem w drugiej rundzie Dean Herb przerwał walkę po gradzie ciosów ze strony Juniora dos Santosa.

Niepokonany Cormier tytuł mistrza Strikeforce zdobył tydzień wcześniej wygrywając na punkty w finale Grand Prix z Joshem Barnettem. Obecnie przechodzi rehabilitację złamanej w tym pojedynku ręki.

7 thoughts on “Ostatnia walka Cormiera w Strikeforce z… Mirem

  1. Nie skreślałbym tak szybko Franka Mira. Mistrzem wagi ciężkiej to on już raczej nie będzie, ale to cały czas solidny zawodnik z pierwszej dziesiątki HW UFC. Jest bardzo mocny w parterze, doświadczony, i też ma ciężkie ręce do uderzania. Nie lekceważyłbym Mira ale obstawiam 60:40 na zwycięstwo będącego na fali Cormiera.

  2. Lubię Mira ale doświadczenie uczy że nigdy nie lubił zawodników którzy lubią zwyczajnie spuszczać łomot rywalowi. Wystarczy spojrzeć na walki z Lesnarem, Carwinem czy choćby z Dos Santosem. Mir nie miał wiele do zrobienia.

  3. Celowe zagranie… Chcą sprawdzić na jakim poziomie jest aktualny mistrz UFC i Strikeforce poprzez test z tym samym zawodnikiem.

    myślę, że to dobry pomysł.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *