„Obóz w górach to świeże powietrze i góralki” – rozmowa z Janem Błachowiczem

(fot. konfrontacja.com)

Już tylko cztery tygodnie pozostały do zimowego obozu z zawodnikami KSW Team. Podobnie jak miało to miejsce latem, taki i teraz zajęcia prowadzić będą Nasi zawodnicy. W ramach przypomnienia należny wspomnieć, że obozy odbędą się w dwóch terminach (31 styczeń – 7 luty i 13 – 20 luty). Wszystko za sprawą ferii zimowych różnych terminów ferii w poszczególnych województwach.
W pierwszym terminie, jednym z prowadzących zajęcia będzie Jan Błachowicz. Z tego też wpowodu postanowiłem porozmawiać z zawodnikiem o urokach obozu w górach, powrocie na ring oraz góralkach. Nasz rozmowa poniżej.

Pod koniec miesiąca rozpocznie się pierwszy z dwóch obozów, jakie Federacja KSW organizuje tej zimy. Czy zobaczymy Janka Błachowicza na nich?
– Tak. Zobaczycie mnie na obozie, zarówno w pierwszym, jak i drugim terminie.
Będziesz dwukrotnie pełnił rolę trenera?
– W terminie od 31 stycznia do 7 lutego będę obecny w charakterze trenera. W drugim terminie również będę, ale nie jako trener. Zamierzam normalnie trenować, bo są plany mojego powrotu na ring.
Czyli nie poprowadzisz żadnych zajęć w trakcie drugiego terminu?
– Kilka poprowadzę i to mogę obiecać, lecz głównie będę się skupiać na swoim przygotowaniu.
Z rodzinnego Cieszyna do Wisły masz „rzut beretem”. Zapewne już nie raz przygotowywałeś się do startów w tych rejonach. Powiedz proszę, co jest charakterystyczne dla treningów w górach, w zimę?
– Śnieg, świeże powietrze, oscypki i…góralki. Hej! (śmiech)
Porozmawiajmy o twoim powrocie. Wiadomo już, gdzie stoczysz pojedynek? Czy będzie to Bellator, zaległa walka w WFC, a może pojedynek dla innej organizacji?
– Jest za wcześnie żeby o tym mówić. Mam nadzieję, że w marcu coś wypali i zawalczę.
Na jakiej gali byś nie walczył to jesteś już na tyle rozpoznawalnym zawodnikiem w Europie, że twój rywal na pewno będzie z czołówki Europy lub będzie światowym średniakiem. Czy po tak ciężkim urazie nie lepiej wziąć słabszą walkę, a dopiero kolejne z czołowymi fighterami?
– Każdy mądry zawodnik, po tak długiej przerwie nie podjąłby walki z wysoko notowanym rywalem. Dlatego moja kolejna walka będzie z teoretycznie słabszym zawodnikiem. Jednak ten „słabszy” może okazać się ciężkim przeciwnikiem do przejścia!
Ostatnimi czasy twoja waga dość mocno się wahała. Walczyłeś wnosząc na wagę dziewięćdziesiąt trzy kilogramy, później miałeś walczyć ważąc ponad sto kilogramów. W jakim limicie wagowym będziesz się bić? Do dziewięćdziesięciu pięciu kilogramów? A może jeśli będzie oferta z USA to idziesz do wagi ciężkiej?
– Wszystko zależy od kontraktu z daną organizacją. Waga w której czuję się najlepiej to granice dziewięćdziesięciu trzech, dziewięćdziesięciu pięciu kilogramów. Jednak nie wykluczam startów w kategorii ciężkiej. Wszystko wyjdzie w praniu.
Dziękuję za rozmowę. Jeśli chciałbyś kogoś pozdrowić masz teraz chwilę.
– Chciałbym pozdrowić wszystkich moich fanów – jeśli jakichkolwiek mam. (śmiech) Korzystając z okazji chciałbym podziękować firmie „Mevago” i „Stoprocent”, dzięki którym mogę przetrwać okres leczenia kontuzji. Dziękuję tym wszystkim którzy mnie wspierają, czyli rodzicom, dziewczynie Dorocie, kolegom i przyjaciołom, Robertowi Trybulskiemu i jego zespołowi, który dba o to, żeby moje kolano było w stu dwudziestu procentach gotowe na marzec, kwiecień. Dla nich wszystkich wielkie dzięki!
Na koniec chciałbym życzyć każdemu wszystkiego dobrego w 2010 roku.

konfrontacja.com

2 thoughts on “„Obóz w górach to świeże powietrze i góralki” – rozmowa z Janem Błachowiczem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *