Donald Cerrone odniósł kolejne wielkie zwycięstwo w głównym pojedynku wieczoru gali UFC Fight Night 151 w Ottawie, pokonując Al Iaquinta przez jednogłośną decyzją. Tym samym Kowboj umocnił swoją pozycję jednego z najlepszych pretendentów do walki o pas w dywizji lekkiej UFC.
Co się jednak okazuje, Donald Cerrone stwierdził po walce, że nie wszedł do niej z najlepszym nastawieniem i nie był to pojedynek w takim wykonaniu, którego oczekiwał.
„Mówiłem swojemu narożnikowi, że czułem się okropnie rozpoczynając tę walkę. Nie mogłem dobrze w nią wejść, a wcześniej w szatni nie chciałem się rozgrzewać. Nie chciałem się przygotować, nie chciałem uderzać w tarcze, nie chciałem robić treningu zapaśniczego. Nie chciałem walczyć aż do drugiej rundy. Ludzie zawsze mówią, że wolno się rozkręcam i „jakiego Kowboja dostaniesz?”. Ciężko trenujemy, bardzo ciężko trenujemy i staramy się znaleźć dla nas przeciwników z którymi moglibyśmy pokazać się i pokonać ich nawet w naszym najgorszym dniu. Dzisiaj był mój najgorszy dzień.
Dzięki Bogu była to 41. walka dla Zuffa, w której mogłem odgrywać rolę pewnego siebie do momentu, aż rzeczywiście ją zyskałem. W drugiej rundzie odnalazłem tę pewność i wziąłem się do roboty. To jest trudne, bo myślę, że młodszy ja po prostu by odpuścił. To jest szalone, są nawet memy lwów z małymi młodymi lwiątkami mówiącymi: „Odpuściłbym, gdybym nie wiedział, kto patrzy” i pomyślałem wtedy, tak sku**nu, no chodźmy.
Kowboj, którego dostaliście, to była loteria. Al miał mnie na widelcu, powinien skończyć to w pierwszej rundzie, bo ja byłem zgubiony. Nie wiem, gdzie byłem, ale na pewno byłem poza walką.”
Dla Donalda Cerrone (36-11, 1 NC) była to trzecia wygrana walka z rzędu. Po ostatniej porażce przez decyzję z Leonem Edwardsem w czerwcu ubiegłego roku, Cerrone pokonał Mike’a Perry’ego przez poddanie dźwignią na łokieć w pierwszej rundzie. Następnie Kowboj powrócił do kategorii lekkiej pokonując przez TKO w drugiej rundzie Alexandra Hernandeza i teraz dołożył trzecie zwycięstwo z rzędu z Al’em Iaquinta.