Były mistrz Strikeforce, Nick Diaz najwidoczniej po raz kolejny chciałby się przebranżować. Ostatnio był widziany na gali boksu zawodowego grupy Golden Boy Promotions, Alvarez vs Angulo.
Nick został przepytany przez dziennikarza serwisu internetowego FightHub.tv. Chodziło o zastopowanie walki wieczoru gali, w której idol meksykańskiej publiczności, Saul Alvarez zmierzył się z solidnym Alfredo Angulo. Pojedynek został zastopowany, a w UFC gdyby zastopowano walkę w ten sam sposób, byłaby to decyzja przedwczesna. Oto co sądzi o tym przerwaniu były pretendent do mistrzowskiego pasa UFC w wadze półśredniej:
„Wydaję mi się, że cały czas szukali tylko pretekstu do przerwania tej walki. Szukali tego jednego, dobrego ciosu. Nie było w tej walce sytuacji, że pojedynek musiałby zostać przerwany. Angulo cały czas był niebezpieczny w ringu. Dla mnie to niecodzienna sytuacja, bo w UFC narożnik zwykle nie poddaje swojego zawodnika. Walki są poddawane w boksie, ale nie w UFC. Weźmy na przykłąd walkę Mike’a Pyle. Dwie walki przed jego pojedynkiem zostało zastopowane za wcześnie, a walka Pyle’a nie. Zobacz na ten pojedynek, który przed chwilą oglądaliśmy, a na walkę Mike’a.”
Nick Diaz znany jest ze swoich masochistycznych skłonności. Diaz jest zawodnikiem lubującym się w wymianach bokserskich, w czym pomaga mu szczęka ze stali. Boksujący w niekonwencjonalny sposób Diaz już dwukrotnie zgłaszał swoje aspiracje do walki z pięściarzami. Najpierw wyzywał do walki Jeffa Lacy’ego, kiedy Amerykanin posiadał jeszcze pas mistrza wagi superśredniej IBF. Później Diaz zgłaszał aspiracje do szermierki na pięści z najwybitniejszym pięściarzem ostatnich 20 lat, Roy’em Jonesem jr. Do obydwu walk nie doszło, ale nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. Gdy UFC zwolni go z kontraktu, to może Nick spróbuje swoich sił w boksie.
Z chęcią bym Diaza zobaczył w jakiejś walce bokserskiej.