Nate Diaz po raz ostatni rywalizował w wadze lekkiej UFC w listopadzie 2013 roku, kiedy to odniósł zwycięstwo w walce z Gray’em Maynardem. Wygląda na to, że Diaz nie zamierza już wracać do tej kategorii wagowej.
Zawodnik ze Stockton próbował wrócić do wagi lekkiej w następnej walce, ale nie był w stanie zrobić wagi i zamiast tego stoczył pojedynek z Rafaelem dos Anjos w kategorii catchweight 160,6 lbs. Starice to wygrał dos Anjos przez jednogłośną decyzję.
Będąc gościem w programie The Ariel Helwani’s MMA Show, Nate Diaz oznajmił, że nie zamierza wracać do dywizji 155 funtów:
„Skończyłem z kategorią 155. To już przeszłość. Myślę, że nadszedł czas, aby zacząć walczyć w bardziej komfortowej kategorii wagowej”.
Ponadto Nate Diaz wierzy również, że opuszczając wagę lekką na dobre, postawi przed sobą nowe i większe wyzwania:
„Nic tam dla mnie nie ma. Zrobiłem już wszystko, pokonałem wszystkich. I tak czuję się jakbym był królem tej dywizji – to znaczy, jestem królem tej dywizji. Nie ma tam dla mnie miłości, więc nie warto poświęcać na to czasu”.
Nate Diaz przegrał trzy ze swoich ostatnich czterech walk jako zawodnik wagi lekkiej, ale najwyraźniej traktuje te porażki jako zwycięstwa i co więcej uważa, że odniósł zwycięstwo nad niepokonanym mistrzem wagi lekkiej Khabibem Nurmagomedovem:
„Już go uderzyłem w twarz i pokonałem Conora przed nim, szybciej niż on, łatwiej niż on, a potem on po prostu to zignorował i zachował się jakby nigdy nic. On jest teraz trochę zbyt arogancki, więc nie muszę z nim walczyć, bo już mam nad nim zwycięstwo. Będzie się więc ukrywał, grał w mistrza i zachowywał, jakby był j**ym panem skromnym Khabibem. Nie kupuję tego gówna. Nie muszę tu siedzieć i nikogo gonić. Jeśli ktoś musi kogoś ścigać, to musi iść tą drogą. Zamierzam wycofać się z tej wizji jako mistrz”.
Jak widać Nate Diaz rozpoczął na dobre kampanię promującą swoją osobę. Przed nim kolejna walka na gali UFC 241 w której zmierzy się z byłym mistrzem wagi lekkiej Anthonym Pettisem. Walka ta odbędzie się w wadze półśredniej. Być może jest to też plan Diaza na wynegocjowanie kolejnych dużych pojedynków.