Pora na ósmą już walkę w naszym zestawieniu. Tym razem z polskim akcentem, czyli bój w wadze lekkiej pomiędzy Piotrem Hallmannem a Yvesem Edwardsem.
Piotr Hallmann kontrakt z największą organizacją MMA na świecie podpisał rok temu. Zadebiutował we wrześniu na gali w Belo Horizonte, gdzie po trudnym początku Polak poddał kimurą faworyzowanego Francisco Trinaldo. 1,5 miesiąca później stoczył kolejną walkę, jego przeciwnikiem był Al Iaquinta. Amerykanin mądrze rozegrał pojedynek punktując Piotra i broniąc jego próby sprowadzeń dzięki czemu wygrał całą walkę na punkty. Kolejną walkę Hallmann toczył po dłuższej przerwie, rywal nie był łatwy, bo był nim bardzo doświadczony Yves Edwards.
Thugjitsu Master, bo taki przydomek nosi pochodzący z Bahamów zawodnik, to istny weteran MMA, przed walką z Hallmannem stoczył już 62 zawodowe walki z czego 18 odbyło się w UFC. Ostatnie 3 walk jednak miło nie wspominał. Niejednogłośnymi decyzjami pokonali go Isaac Vallie-Flagg i Daron Cruickshank. Później już w I rundzie został znokautowany przez Yancy Medeirosa ale walka została uznana za nie odbyta z powodu marihuany wykrytej w organizmie Medeirosa.
Jedynie walka w stójce była w miarę wyrównana, chociaż nie ulega wątpliwości, że to Polak częściej trafiał. Nieustannie napierał na Yvesa który nie miał miejsca na wyprowadzanie jakichś morderczych ataków. W płaszczyźnie grapplerskiej Piotr całkowicie zdominował rywala. Raz po raz sprowadzał go do parteru a tam można powiedzieć, że wręcz bezkarnie obijał Edwardsa. Gołym okiem można był zauważyć, że Polak znacznie lepiej używa kolan i łokci przy obijaniu leżącego oponenta. Hallmann z każdą minutą powiększał swoją przewagę i zgodnie z planem punktował Edwardsa. W III rundzie, po jednym z obaleń, zaszedł za plecy rywala i zapiął duszenie które zmusiło Yvesa do odklepania który pozostaje bez wygranej od grudnia 2012r.
Co najbardziej zapamiętamy z tej walki?
Rabittt: Ani przez chwilę nie wątpiłem w wygranie przez Piotra tego pojedynku. Ale nie spodziewałem się, że Hallmann tak dobrze poradzi sobie w stójce z tak dobrym uderzaczem jakim jest Edwards. Presja i poprawione kopnięcia robiły dobre wrażenie. Pod względem zapasów Polak zdominował rywala nie mając większych problemów z przenoszeniem walki do parteru. Cieszy też fakt, że to druga już wygrana Piotra w UFC, druga przez poddanie i druga walka po której Hallmann został uhonorowany 50,000$ bonusu. Kolejny rywal Polaka, Gleison Tibau na pewno „tanio skóry nie sprzeda” ale ja tam wierzę w umiejętności Piotra.
A co Wy zapamiętaliście z tego pojedynku? Czekamy na Wasze komentarze.