Za nami kolejna gala organizacji RIZIN, która kończy stary i rozpoczyna nowy rok 2017 i która zaprezentowała nam kilka bardzo ciekawych walk.
Na gali RIZIN Fighting World Grand Prix 2016: Final Round odbył się półfinał oraz finał turnieju kategorii Open w którym jednym z uczestników i ostatecznie zwycięzcą został Chorwat Mirko „Cro Cop” Filipovic.
W ośmioosobowym turnieju, którego ćwierćfinały odbyły się 29 grudnia na gali RIZIN Fighting World Grand Prix 2016: 2nd Round zmierzyli się; Mirko Filipovic vs Muhammed Lawal, Baruto Kaito, vs Tsuyoshi Kosaka, Amir Aliakbari vs Heath Herring oraz Valentin Moldavski vs Szymon Bajor. Do półfinału weszli Amir Aliakbari i Valentin Moldavsky oraz Mirko Filipovic i Baruto Kaito.
W półfinale z Estończykiem Baruto Kaito ważącym 180 kg Mirko Cro Cop wyszedł zwycięsko nadspodziewanie szybko. Na początku walki Baruto przeprowadził szarżę zamykając Filipovica w narożniku. Mirko zadał kilka ciosów kolanem w klinczu, które nie sprawiły początkowo Baruto problemów, ale sytuacja się zmieniła przy czwartym kolanie na tułów po którym Estończyk zerwał klincz i po ucieczce do przeciwnego narożnika upadł na matę przegrywając walkę po 49 sekundach pierwszej rundy.
W finale turnieju Mirko zmierzył się byłym irańskim zapaśnikiem Amirem Aliakbari, którego Mirko posłał na deski lewym sierpowym po którym Aliakbari zdołał jeszcze wstać, ale Filipovic dokończył robotę kolejnymi ciosami lewą ręką nokautując przeciwnika w 2:03 pierwszej rundy.
Organizacja RIZIN wręczyła Mirko Filipovicovi całkiem ciekawe i oryginalne nagrody za zwycięstwo w turnieju OWGP, ponieważ oprócz pucharu, medalu i czeku o wartości 35 000 000 jenów (1, 249 500 zł) otrzymał również zegarek oraz wycieczkę statkiem do Barcelony.
koleś jest niesamowity,42 lata i wymiótł wszystkich z turnieju,wielki szacun,gdyby pozostal w ufc od walki z Gonzagą to pewnie nie jednego w ciężkiej by poskładał.
@fan – no nie chce Cie zalamywac ale ten „sukces” wrecz potwierdza jaka jest olbrzymia roznica poziomow miedzy gwiazdami Pride, a obecnym MMA.
Crocop dostawal lanie od niemal wszystkich w UFC (Kongo, Gonzaga, Schaub, Mir, Nelson). NAWET jak juz wygral (rewanz z Gonzaga i Pat Barry) to na poczatku dostawal, a pozniej 'jakos’ sie udalo. Ogolnie jest bez szans i nawet przecietni goscie go koncza, najlepsi z HW UFC, to go po prostu bija jak dziecko. Teraz znowu poszedl do Japoni, znowu walczy z bOOmami no i znowuy ma sukcesy. Tak wiec niech sobie tam walczy, to sie na jego zdrowiu nie odbije 🙂
Tak na wszelki wypadek jakb sie okazalo, ze jestes psychofanem i mnie zwyzywasz:
Bylem aktywnym fanem MMA juz w czasach Pride (jakos od 2003), rowniez uwielbialem Filipovica, no ale sorry, takie sa fakty jak napisalem.
Masz rację,ale tylko w połowie o tym co napisałeś,oglądałem prawie wszystkie walki Mirka i oglądałem dużo walk ciężkich w UFC,owszem UFC to najwyższy poziom na świecie i tam przeważa wszechstronność a u Mirka wiemy jak było z parterem,bardzo słabo,ale wyobraż sobie gdy crocop wchodził do UFC to po pierwsze-miał już dużo walk mma oraz k-1 za sobą,po drugie-do UFC wszedł z niewyleczonymi kontuzjami,miał nie jedną operację kolana co za tym idzie nie potrafił już tak kopać jak w PRIDE i wynik w UFC był jaki był,ostatnie walki crocopa w PRIDE a te w UFC diametralnie się różniły,w UFC walczył jakby w zwolnionym tepie,a teraz gość ma 42lata i wygrywa turniej nokałtójąc wszystkich, owszem nie był to najwyższy poziom zawodników,ale moim zdaniem wielki szacun i myślę że teraz w UFC nie jednego średniaka by poskładał.
@fan – mysle (byc moze subiektywnie), ze w tych pierwszych walkach mial po prostu pecha, on byl w stanie wg mnie wygrac i z Kongo i z Gonzaga. No ale jak juz przyszlo Prime HW w UFC (czas JDS, Carwina, CV, Lesnara i nakoksowanego AO), no to bylby tam bez szans (co bylo widac np. w tej walce z Overeeme, ktora przerwali ale tak naprawde Alistair go tam ostro cisnal).
Crocop jest solidny, ma doswiadczeni i napewno byle kto (a juz zwlaszcza jakis emeryt) moze od niego dostac. Mogliby zrobic np. walke Crocop vs Fedor 2.