Miesha Tate doznała pierwszej porażki od czasu powrotu z emerytury. Była mistrzyni UFC w wadze koguciej przegrała przez jednogłośną decyzją z Brazylijką Ketlen Vieirą w walce wieczoru sobotniej gali UFC Fight Night 198 w Las Vegas.
Po trudnych 25 minutach walki, Vieira (12-2 MMA, 6-2 UFC) wygrała 48-47, 48-47 i 49-46 na kartach sędziowskich. Tate (19-8 MMA, 6-5 UFC) czuje, że to była konkurencyjna walka i oddaje Vieirze wszystkie zasługi za zwycięstwo.
„Myślałam, że było naprawdę blisko, nie byłam pewna, szczerze mówiąc” – powiedziała Tate Danielowi Cormierowi podczas wywiadu po walce. „Myślałam, że było blisko i wiedziałam, że jest możliwość, że ona wygra. Dałam dziś z siebie wszystko i nie udało mi się. Ona jest lepsza, czapki z głów dla niej. Ona jest wspaniała.”
Tate wycofała się z rywalizacji w MMA po przegranej z Raquel Pennington na UFC 205 w listopadzie 2016 roku. Wróciła z emerytury tego lata odnosząc zwycięstwo przez TKO nad Marion Reneau. Za swój wysiłek zdobyła bonus „Performance of the Night” w wysokości 50 tysięcy dolarów.
Nawet w przypadku porażki, Tate bardzo cieszyła się z walki z Vieirą.
„Tak naprawdę chodzi o to, żeby cieszyć się tą podróżą” – powiedziała Tate. „To jest tylko chwila w czasie. To jest dla mnie okazja do rozwoju. Świetnie się dziś bawiłam i to była niesamowita przeciwniczka. Mogę wrócić do domu i ucałować dwójkę moich dzieci. Życie jest dobre, życie jest wspaniałe. Dziękuję wam bardzo za wspieranie mnie.”
Miesha Tate dała również komentarz na Instagramie dotyczący walki:
„Hej, dobrze się bawiliśmy dziś wieczorem!!! Wciąż czuję, że się rozwijam i tak naprawdę nigdy nie byłam przywiązana do wyniku. Po prostu jestem szczęśliwa, że mogę cieszyć się tymi chwilami. Dziękuję jak zawsze za wsparcie i gratulacje dla Vieiry.”
Póki co, nie wiadomo, jakie kroki podejmie Miesha Tate i z kim zmierzy się w kolejnej walce, ale wiadomo, że na walkę o pas musi jeszcze popracować.