Była mistrzyni wagi koguciej UFC Miesha Tate wierzy, że dzięki pewnemu zwycięstwu nad Ketlen Vieirą na UFC Fight Night 198, zagwarantuje jej walkę dzięki której będzie miała szansę znowu wywalczyć mistrzowski pas.
Na początku tego roku Miesha Tate zakończyła pięcioletnią emeryturę, powracając do rywalizacji zwycięstwem przed czasem w trzeciej rundzie nad Marion Reneau. Wielu fanów MMA spodziewało się, że po powrocie Tate od razu stanie do walki o tytuł. Zamiast tego jednak, Tate musi zapracować na powrót na szczyt i w ten weekend zmierzy się z siódmą w rankingu UFC Ketlen Vieirą w głównym pojedynku gali UFC Fight Night 198. Jest to wykalkulowana decyzja Tate, która chce być w pełni przygotowana na sprezentowanie porażki mistrzyni Amandzie Nunes, kiedy już dostanie swoją szansę.
„Wszystko idzie zgodnie z tym, co czuję, że jest słuszne” – powiedziała Tate w rozmowie z ESPN. „Staję się szefem mojej kariery i czuję, że piłka jest po mojej stronie. Czuję, że jest to bardziej szanowany sposób – wspinanie się po rankingach w dywizji – i czuję, że jest to właściwy progres i to jest dokładnie to, czego oczekuję od mojej kariery.
Czasami masz tylko jedną szansę. Kiedy będę walczyła z Amandą, to będzie to idealne wyczucie czasu. Będę miała idealny cel. Będę snajperem, który ją załatwi. Ale nie zamierzam od razu strzelać. Zamierzam zbudować swoją drogę do tego i upewnić się, że daję mojemu ciału i umysłowi czas, aby ewoluował, żeby być w tej doskonałej formie, aby kiedy dostanę walkę o pas, będę gotowa.”
Tate i Nunes walczyły już raz wcześniej, w walce wieczoru UFC 200, gdzie Nunes zdemolowała Tate w trzy minuty i 16 sekund, odbierając jej tytuł wagi koguciej i rozpoczynając jedną z największych dominacji w historii sportu. Jest to porażka, którą Tate chce pomścić i „Cupcake” wierzy, że dominująca wygrana w ten weekend nad Vieirą może potencjalnie ustawić ją w kolejce po tę szansę.
„Myślę, że dominująca wygrana nad nią na pewno umieści mnie w pierwszej piątce i sądzę, że na pewno może mnie zestawić na pozycji pretendentki numer jeden” – powiedziała Tate. „Myślę, że to zależy od występu. Z naprawdę dominującą wygraną, to może uczynić mnie następną pretendentką numer jeden, a dywizja była prowadzona przez Amandę przez bardzo długi czas, odkąd odeszłam. To ona odebrała mi pas i walczyła z każdą inną zawodniczką, która ma teraz mocne argumenty. Byłabym po dwóch wygranych walkach…. Nie jestem pewna, kto ma mocniejsze argumenty, jeśli w najbliższy weekend odniosę solidne zwycięstwo nad Ketlen.”
Dywizja kogucia jest w tej chwili nieco pozbawiona pretendentek. W rankingu UFC, Raquel Pennington jest jedyną zawodniczką z top-10 w tej dywizji, która ma za sobą zwycięstwa. Julianna Pena ma zmierzyć się z Nunes o tytuł na UFC 269 w przyszłym miesiącu, ale po tym pojedynku dywizja jest szeroko otwarta. Z nazwiskiem i karierą Tate, dobry występ w ten weekend może ustawić ją do walki o tytuł. Przynajmniej w wymarzonym scenariuszu Tate, gdzie dokładnie tak się sprawy rozgrywają, po czym następuje kolejny mistrzowski rewanż.
„Idealnie, chcę walczyć z Ketlen, chcę odnieść zwycięstwo, może wygrać jeszcze jedną walkę, ale być może Amanda będzie następną po niej” – powiedziała Tate. „Potem chciałabym zawalczyć z Holly (Holm), niech ona zawalczy ze mną o pas. Myślę, że to byłaby po prostu idealna historia. Przyszłam i odebrałam pas od niej, kiedy była mistrzynią. Gdybym ponownie została mistrzynią, a ona dostałaby tę walkę ze mną, to byłby idealny scenariusz.”