The Menace o swojej wczorajszej „przegranej.
Na wczorajszej gali UFC Fight Night 73 Michael Johnson (16-9, 8-5 w UFC, #5 w rankingu UFC) przegrał z Beneilem Dariushem (12-1, 6-1 w UFC, #12 w rankingu UFC) po bardzo kontrowersyjnej, niejedno głośnej decyzji sędziów punktowych. Tym samym rajd zawodnika Blackzilians po titleshota został zatrzymany. Johnon jednak nie zgadza się z werdyktem sędziów i uważa, że zasłużył na wysoko notowanego przeciwnika w kolejnej walce.
Uważam, że zasłużyłem na dużą walkę po tym. Wszyscy wiedzą, że ja wygrałem tę walkę.
Na przestrzeni całej walki trafiałem częściej. Zatrzymałem każdą jego próbę obalenia i myślę, że zadałem więcej celnych ciosów, więc nie wiem jak oni mogli dać mu wygraną. Nie odbierając niczego Beneilowi, zawalczył dobrze ale ja kontrolowałem całą walkę. Tak to już jest, dlatego nie należy pozostawiać czegokolwiek sędziom.
To trochę frustrujące i przepraszam za to jak zareagowałem ale wiecie jak to jest. Chciałem tam wejść i dobrze wykonać swoją pracę, osiągnąć mój cel jakim jest walka o pas a coś takiego to zatrzymuje. Muszę tam wrócić.
Ciekawe jak organizacja UFC potraktuje Michaela po takiej walce i takim werdykcie sędziów. Znamy przecież przypadek Rossa Pearsona, który pomimo tego, że w oczach sędziów przegrał z Diego Sanchezem to przez władze organizacji był traktowany jakby zwyciężył.
Przegrana z Dariushem przegrała passę 4 kolejnych zwycięstw Johnsona, zawodnik Blackzilians pokonał kolejno: Joe Lauzona, Gleisona Tibau, Melvina Guillarda i Edsona Barbozę.
Johnson faktycznie kontrolował przebieg walki i moim skromnym zdaniem zasłużył na wygraną. Natomiast Dariush to zawodnik z dużym potencjałem, z dobrym refleksem ale jednocześnie za wolny. Nie wykorzystuje okazji do kontrataków, a jego zejścia w nogi są zbyt czytelne i mało dynamiczne. Mimo to myślę, że może dać naprawdę kilka fajnych walk.