Michael Chiesa chce stoczyć pojedynek z Colbym Covingtonem z którym chciał się zmierzyć już od dawna, ale nie z takiego powodu, jakiego można by się spodziewać.
Michael Chiesa (17-4 MMA, 11-4 UFC), który pokonał Neila Magny’ego przez jednogłośną decyzję w walce wieczoru gali UFC on ESPN 20, ma bilans 4-0 od czasu przejścia do wagi półśredniej. Chiesa chce nadal wspinać się po szczeblach rankingu dywizji i jest gotowy na kolejne wyzwania.
Rok po ostatniej wygranej, Chiesa wciąż ma w głowie to samo nazwisko. Ale tym razem „The Maverick” otworzył się na temat tego, dlaczego pojedynek z Covingtonem jest dla niego tak ważny – i nie ma to nic wspólnego z chęcią uciszenia jego trash-talku.
„On jest dla mnie najtrudniejszym zestawieniem” – powiedział Chiesa na konferencji prasowej po gali. „Stylistycznie, ten gość powinien mnie pokonać w każdą niedzielę. Z fizycznego punktu widzenia, z punktu widzenia walki mentalnej, nie ma zbyt wielu pól, które można by zaznaczyć na moją korzyść w tej walce. Ale jak mogę mówić, że chcę być mistrzem, jeśli nie chcę walczyć z najlepszymi? Czasami najlepsi są ci, którzy są dla ciebie najtrudniejsi stylistycznie.
Kiedy więc patrzę na pierwszą piątkę, myślę, że to jest najtrudniejsza walka dla mnie, więc zobaczymy co się stanie. Jeśli wypadnę słabo, to wypadnę słabo. Ale chcę być najlepszy, więc muszę walczyć z najlepszymi. Więc to jest ten gość, a w związku z tym co mówię, że chcę mieć udany rok, który miałem mieć w zeszłym roku, wydawało się, że pasuje po prostu rzucić wyzwanie temu samemu gościowi, więc zobaczymy, jak wszystko się ułoży.”
Dzięki zwycięstwu nad Magnym, Chiesa chce kontynuować swoją drogę w górę w rankingu kategorii 170 funtów, podejmując byłego tymczasowego mistrza Covingtona. Choć Covington od dłuższego czasu łączony jest z potencjalną walką z Jorge Masvidalem, to do tej pory nie doszło do tego pojedynku.